Jestem świeżo po lekturze „Małej Niebieskiej Księgi Reklamy”, którą uważam za jeden z najlepszych prezentów jaki dostałem w prezencie od swojej firmy. Czemu od swojej firmy ? Bony do Empiku … mówi Wam to coś ? Poza tym właśnie stwierdziłem, że muszę mieć jakieś skrzywienie zawodowe żeby kupować książki do poczytania po pracy o pracy 🙂
Jeśli chodzi o samą książkę, to znalazłem w niej naprawdę mega-tonę ciekawych rzeczy na temat procesu przygotowywania reklam. I to nie tylko (a przede wszystkim) reklamy telewizyjnej, ale także kluczowe rzeczy w temacie dbania o markę klienta, badań marketingowych, odkrywania grup docelowych, walki na froncie reklamy, a nawet zachowania na planie filmowym, słowem wszystkiego co jest niezbędne w pracy agencyjnej, dla tworzenia i pracy z marką.
Myślę, że jest to dobry kierunek rozwoju dla agencji interaktywnych, w odniesieniu do dzisiejszych zmian zachodzących na rynku reklamy. Reklamy, która wchodzi w 3 (trzeci) kluczowy etap. Na początku było radio, później telewizja, dziś … internet. Nie dajmy sobie wejść z buciorami na nasze podwórko 🙂