Po obliczeniu oszczędności stwierdziliśmy szybko, że jednak w tym roku się nie wprowadzimy 🙁
Zima zaraz się zacznie, w środku jeszcze pierdyliard małych rzeczy do zrobienia, więc zgodnie stwierdziliśmy, że w tym roku zrobimy to co można jeszcze robić w dodatnich temperaturach, czyli miedzy innymi ocieplimy dom na zimę. Ocieplenie elewacji to istotna sprawa jeśli chodzi o temperatury i tempo schnięcia. Od tego zależy jakość elewacji i to czy za jakiś czas nie odpadnie nam tynk i styropian. Przekonaliśmy się szybko, że materiały służące ociepleniu zachowują się bardzo różnie i trzeba na wszystko uważać. Zacznijmy jednak od początku …
Na początek umówiliśmy się z ekipami. Pierwszy Pan (młody, konkretny z wygórowaną ceną), wszystko szło pięknie, do czasu kiedy przez przypadek nie wygadał się, że kiedyś spalili ludziom dom wypalając śmieci po ociepleniu. Chyba z wiadomych względów 3 razy bym się zastanowił żeby pozwolić mu u nas pracować.
Kolejny Pan już grubo po 40-stce, raczej mało przekonujący do siebie, zakręcony, zapominający, ale bardzo uczciwy gość. Jako jedyny fachowiec oddzwonił do nas o umówionej godzinie z wyliczeniami materiału co do metra, cena była również przekonująca.
Kolejni fachowcy byli już z polecenia kierownika budowy. Cena satysfakcjonująca (35 PLN/m2) ekipa 3 osobowa, wydali się raczej konkretni i doświadczeni.
Zaczęliśmy zamawiać towar. Od kierownika budowy dostaliśmy namiary na panią handlowiec z firmy Styropmin z Mińska Mazowieckiego. Pani przyjechała na na miejsce, gdzie uzgodniliśmy jaki zamawiamy styropian. Po naradzie zamówiliśmy na elewację domu „Pasywną Fasadę EPS 031 – 15 cm” i na elewację garażu „Fasadę EPS 70-040 – 10cm”, na cokoły kładziemy „Fasadę EPS 70-040 – 8cm”. No i się zaczęło 😉
Panowie zrobili kawałek ściany z szarego pasywnego styropianu. Poszło im to dość szybko i sprawnie.
Kawałek ścianki przeczekał weekend, ale nie do końca tak jak powinien. Mianowicie zauważyliśmy że jeden ze styropianów odpadł od ściany ! Od razu telefon do ociepleniowców i pełne zdziwienie w słuchawce wykonawcy – Niemożliwe – A jednak. Wschodnia część elewacji, nasłoneczniona, o słabszej przyczepności no i silny wietrzny weekend pomogły odpaść świeżemu styropianowi. Dodatkowo waga styropianu o grubości 15cm też miała wiele do powiedzenia.
W poniedziałek panowie zadzwonili do mnie jeszcze zanim wyszedłem do pracy. A z czym ? Z gębą ! Dlaczego ruszałem styropian !? Cała druga warstwa jest poruszona, szczeliny pomiędzy styropianem na 0.5 cm ! Itd. Po tych słowach zapytałem ociepleniowca czy się dobrze czuje ? Po jakiego wała miałbym psuć sobie elewację ? Po krótkiej wymianie zdań stwierdziłem, że być może jednak będzie trzeba ekipie podziękować. Wykonawca wyraźnie zdziwił się, a następnie uzgodniliśmy, że dziś obejrzę co zrobili i stwierdzę czy dalej będziemy współpracować. Kilka godzin później spotkała się z nimi Zuza, pan oczywiście podniósł głos, na co Zuza stwierdziła na spokojnie – Jeśli panom nie odpowiada i nie chcą tego robić, mogą w każdej chwili wyjść – po tych słowach Panowie spoważnieli, bo chyba pierwszy raz ktoś nie próbował się nawet z nimi cackać i zabrali się do roboty. Nakładali już większą ilość kleju na styropian, ubytki uzupełniali pianką, generalnie zaczęli się starać.
Następne w kolejności było już przecieranie styropianu, nakładanie kleju, siatki, następnie drugiej warstwy kleju. Warto zabezpieczyć wszystko co można ubrudzić klejem, a więc kostkę brukową, taras, okna, drzwi, filary, podbitkę itd. U nas pomimo tych zabezpieczeń i tak udało im się ubrudzić kostkę.
Całość zaczęła nabierać już całkiem przyzwoitego wyglądu do czasu kiedy nie doszliśmy do etapu ściany nad garażem. Od początku ustaliliśmy z ekipą, że jeśli pojawią się jakieś uszkodzenia panowie ponoszą koszty. Na niespodziankę nie trzeba było długo czekać, wgięta blachodachówka popsuła mi humor na cały weekend. Oczywiście telefon do wykonawcy – Pamięta pan jak się umawialiśmy za szkody ? – nawet się nie kłócił, wina i ślady obuwia ewidentnie wskazywały na nich.
Następnie przyszedł czas na cokoły. Panowie wkopali się dość płytko, dalej pojawiły się nierówności betonu których nie mogli sforsować. Całość musiała postać jakiś czas do wyschnięcia. Po czym została zagruntowana produktami Majsterpolu. Tu muszę panów pochwalić, bo zamówili dla nas towar, sami przywieźli i położyli. Nie traciliśmy już czasu na zamawianie i wyliczenia tynków, mozajek i gruntów.
Zamówienie zostało zrobione na nasze nazwisko. Samego rozliczenia materiałów mieliśmy już dokonać w składzie budowlanym. Dla pewności że Panowie nie zamówią więcej na nasze konto wzięliśmy wydruk towarów. Ze spłatą należności nie musieliśmy się też spieszyć, szef składu stwierdził że kiedy skończymy już ocieplać wtedy się rozliczymy, być może coś nam zostanie i będzie można to oczywiście zwrócić.
Kilka dni później mieliśmy już tynk silikonowy Majsterpolu na elewacji i mozaikę na cokołach.
Kolor tynku z wzornika – A 090S 80%. Kolor mozaiki M50.
Nie poznaliśmy domu 🙂 wyszło naprawdę całkiem ładnie, chociaż kolor na elewacji wyglądał naszym zdaniem inaczej niż w katalogu, to jednak połączenie wyszło całkiem całkiem. Mały domek zaczął teraz straszyć swoim szarym tynkiem.
Ślicznie. Zaczynamy pracować nad przydomową zielenią, mam już dość tego budowlanego bałaganu dookoła domu.
Etap rozliczenia był dosyć długi. Najpierw Pan spytał czemu tak drogo za uszkodzoną blachodachówkę ? Na co podałem mu cennik Plannja. Następnie mierzyliśmy jeszcze 2 razy bramy garażowe, bo Pan nie mógł uwierzyć że mają aż 11 m2 które trzeba odjąć. Wcześniej ustaliliśmy, że bramy garażowe nie wchodzą w metraż ocieplenia ponieważ mają dosyć duże powierzchnie. Finalnie jednak mój pomiar się zgadzał. Panowie policzyli sobie również montaż parapetów, ale o jeden za dużo bo zapomnieli że jeden montował dekarz przy montażu blachodachówki, to również skorygowaliśmy. Tak więc generalnie wszystko odbyło się w spokojnej atmosferze, matematyka nie kłamie.
Po tym wszystkim zamontowałem sobie czyszczaki na rynny (do usuwania zanieczyszczeń) i kratkę wentylacyjną we wschodniej elewacji (czyli w tym otworze doprowadzającym powietrze do kominka).
I to by było na tyle ekip w tym roku 😉 Czas zbierać siły na następny.