Jakiś czas temu dostałem wezwanie na rozprawę sądową w charakterze świadka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież zawsze mogę zostać powołany na świadka, gdyby nie to, że rozprawa miała odbyć się nie gdzie indziej jak w Wągrowcu.
Wągrowiec jest miastem położonym pod Poznaniem, około 400 KM od Wołomina. Chyba nie trzeba tłumaczyć jak wspaniałym i genialnym pomysłem jest taka podróż w rejon w którym nigdy nie postała moja noga. Pikanterii dodaje fakt, iż rozprawa miała się zacząć o godzinie 9.00 rano ! Na koniec zostaje jeszcze oskarżony, którego nawet nie znam. Wspaniale.
Na początku spróbowałem się odwołać od tego szalonego pomysłu. Napisałem więc pisemko, powołując się na możliwość „złożenia zeznań w miejscu zamieszkania”. Nie próbowałem się wymigać od samych zeznań, ponieważ za ich NIE ZŁOŻENIE grozi grzywna w wysokości 3000 PLN, więc wolałem jednak pojawić się na rozprawie. Generalnie powołując się na odpowiedni przepis, wysłałem pisemko w nadziei że zeznania złożę przynajmniej w rejonie mazowieckim … niestety. W ciągu 2 tygodni przyszło pisemko informujące mnie, w wielkim podsumowaniu, że odległość i godzina rozprawy nie są przeszkodą trudną do usunięcia, koszty noclegu i dojazdu zostaną zwrócone, a jeśli nie powołam się na bardziej odpowiedni paragraf uznają moje pismo za bezskuteczne. Tak więc olali mnie równo 🙂 trzeba było więc jechać.
Przygoda zaczęła się w dniu wyjazdu czyli 12 maja. O godzinie 20.00 wyjechałem z Wołomina do Dworca Centralnego, gdzie spędziłem godzinkę w MC Donaldzie przygotowując się do długiej nocy. Duża czarna kawa dała mi trochę mocy na najbliższe godziny. Pociągiem pospiesznym dojechałem do Poznania Głównego, co trwało jakieś 4 godziny. W Poznaniu musiałem czekać blisko 3 godziny na najbliższy pociąg do Wągrowca, na szczęście całodobowe KFC na dworcu w Poznaniu pozwoliło się najeść i w spokoju napić się kolejnej kawy. Około godziny 4.00 skorzystałem jeszcze z całodobowej dworcowej kafejki, a o godzinie 5.45 odjechałem pociągiem osobowym do Wągrowca.
Wągrowiec okazał się bardzo piękną mieściną, położoną nad dużym jeziorkiem, gdzie udało mi się zrobić kilka fajnych fotek. Niestety w samym Wągrowcu nie było już żadnej otwartej knajpki (w końcu dotarłem tam o 7.20), więc nie pozostało mi nic innego jak zwiedzić wspaniały park, położony nad brzegiem jeziorka i pooddychać trochę świeżym powietrzem. Poniżej kilka fotek z tego spaceru.
Rozprawa odbyła się z lekkim opóźnieniem, ponieważ Pani prokurator miała przerwę na kawę 🙂 Dwóch świadków nie pojawiło się na miejscu, jednak nie przerwało to samej rozprawy. Rozprawa dotyczyła jakiegoś oszustwa z Allegro mającego miejsce w roku 2005. Chodziło o wykorzystywanie cudzego konta do trefnych transakcji, a nasze adresy mailowe były do siebie bardzo podobne. Po złożeniu zeznań, które trwały niecałe 5 minut, „odebrałem swoją wypłatę”, czyli zwrot poniesionych kosztów 🙂 następnie prawie natychmiast udałem się w drogę powrotną. Chyba nie muszę opisywać ile godzin wracałem z powrotem i jak długo nie zmrużyłem oka ? Powiem tylko tyle, że było tego dużo.
W wielkim podsumowaniu około godziny 17.00 byłem już w Warszawie, a kiedy dojechałem do domu natychmiast poszedłem spać. No cóż … chciałem przygód, no to mam.