Wiemy już od jakiegoś czasu, ale oficjalne zaproszenie wpadło nam w łapki 19.04.2010.
Teraz możemy się oficjalnie pochwalić że świętujemy ślub Wiolki i Sebka 3 czerwca w Zielonkowskim „Galopie”. Sam ślub odbędzie się o godzinie 16.00 w Kobyłce, co znaczy że mam już tylko 1.5 miesiąca żeby schudnąć i zmieścić się w swój stary garnitur 🙂 Oczywiście tradycyjnie już będę stał za swoim obiektywem, aby zawstydzić pozostałych fotografów. No i pamiętać, żeby nie skończyć imprezy przed 24.00 🙂
Co się odwlecze to nie uciecze. Dokładnie rok po naszym ślubie Daniel i Kaśka pobrali się w kościele w Ząbkach pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Uroczystość zaczęła się o godzinie 17.00, gdzie dojechaliśmy w składzie : Mamuśka, Ewelina, Ja, oraz Agnieszka za kierownicą, co jak się później okazało było kiepskim pomysłem, ponieważ Agnieszka chciała się napić. Musieliśmy więc odstawić samochód, w związku z czym na wesele przybyliśmy z opóźnieniem no i oczywiście zabrakło dla nas wolnych miejsc po stronie naszej rodziny. Siedliśmy więc obok rodziców Panny Młodej, gdzie nie do końca wiedzieliśmy z kim pijemy. Tak czy inaczej na ślub przybyliśmy w pełni przygotowani, ja rzecz jasna uzbrojony w aparat, dwa obiektywy, dwa akumulatory, karty pamięci, kompakt … a i tak połowy z tego nie wykorzystałem 🙂
A tu kilka fotek z naszych przygotowań do ślubu:
Ślub to specyficzne wydarzenie. Z perspektywy fotografa wszystko dzieje się strasznie szybko i zaplanowanie sobie dobrego i oryginalnego ujęcia jest podstawą do pokazania czegoś więcej niż fotek rodziny z kompaktu. Miałem okazję obserwować co najmniej trzech niedzielnych fotografów w kościele, każdy uzbrojony po zęby w najdroższy sprzęt który nadaje się co najmniej do fotografowania przyrody, lub studyjnych zdjęć portretowych. Jeden nawet korzystał z ciemnego zoomu Tamrona (o ostrości niezbędnej w przypadku zdjęć ślubnych można zapomnieć) wspomagając się lampą zrobił przynajmniej 150 zdjęć z tego samego punktu … pewnie będzie w czym wybierać … na tym zdjęciu mrugam okiem, a na tym nie 😉 Pierwszy raz spotkałem się też z szarym canonowskim zoomem na ślubie (!) Prawdopodobnie facet chciał zrobić zdjęcia wszystkim uczestnikom uroczystości nie ruszając się z miejsca, lub spodziewał się pokazów lotniczych po zaślubinach. Generalnie byłem trochę zaskoczony zachowaniem wszystkich fotografów, którzy pstrykali siebie nawzajem (bo raczej ciężko było znaleźć ujęcie, aby inny fotograf nie wszedł nam w kadr), fotografowali te same rzuty i dosłownie wchodzili na księdza. Pstryknąłem im fotkę żeby to pokazać. Oczywiście ujęcie jest słabe, ale w celach poglądowych:
Mam nadzieję że fotografowie nie popsuli młodym nastroju ceremonii błyskając co 10 sekund lampą. Pamiętajmy, aby zaopatrywać się w jasne obiektywy i oddać prawdziwy nastrój uroczystości i kolorystykę kościołów. Najlepiej zapoznać się z dziesiątką najlepszych fotografów ślubnych i zobaczyć jak wyglądają dobre ujęcia na ślubach. Osobiście polecam Bena Chrismana, robi genialne foty i potrafi najbardziej obskurny kościół zmienić w dzieło sztuki.
Dobra dość marudzenia, teraz czas pokazać że warto było poczekać na dobre ujęcie i omijać ścieżki innych fotografów.
Z setek zdjęć, które robili inni, tylko to będzie unikalne. Kilka stopni różnicy w kącie i już mamy coś nowego. Nie wspominając już o tym, że ceremonia zaślubin jest raczej poważną uroczystością, więc radość i luz pojawiają się dopiero po wyjściu z kościoła, co można zaobserwować na zdjęciach.
Zrobiłem tylko 3 zdjęcia z wyjścia … trzy udane. Przypadek ? Raczej nie.
Na koniec fotki z wyjścia po schodach. Należy tu wspomnieć, że inni fotografowie ustawili się za samochodem (najwyraźniej się znali) i robili we trzech fotki z tego samego miejsca, na szczęście ja znalazłem inne ujęcie, bo młodzi mieliby chyba już dość fotek 🙂
Na koniec moje ulubione żabie ujęcia samochodu i pięknego kościoła w Ząbkach, którego chyba żaden z fotografów nie uwiecznił:
Nie robiłem zbyt wiele zdjęć na ślubie, takie wydarzenie powinno mieć swój klimat i nie być tylko zwykłą formalnością. Zbyt dużo fotek, flesz, jak i sama obecność fotografa odwraca uwagę od najistotniejszej rzeczy … samego ślubu. Kilka dobrych fotek wystarczy, żeby pokazać radość i klimat wydarzenia.
Życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia 🙂 Już niebawem foto relacja z wesela.
Na każdej zabawie oczepinowej zdarzają się jakieś śmieszne, lub mniej śmieszne wpadki, na naszym weselu również takie były. Dlatego też, wybierając salę weselną upewnijcie się czy podłoga nie jest zbyt śliska. Trochę alkoholu, pantofelki lub obcasy i możemy szybko znaleźć się na podłodze, cóż poźniej zawsze można się z tego pośmiać 😉
PS. W końcu znalazłem chwilę, żeby zmontować ten kawałek.
Niestety podczas naszego wesela kamerzyści ( Foto-Video Dąbrowski ) się ulotnili, twierdząc, że nagrali już całą taśmę. W związku z czym skończyli nagranie 2 godziny wcześniej niż zapowiadali ( wyszli o 1.00 w nocy, nagranie miało trwać do 3.00 ). Dowiedziałem się o tym od żony kiedy już ich nie było, więc najfajniejszy materiał video ( bo tego co zmontował Dąbrowski nie skomentuję ) został uwieczniony za pomocą cyfrówki przez naszych znajomych. Dzięki Paweł 🙂 bez Ciebie nie byłoby tego materiału. To właśnie Paweł razem z Gabrysią wkręcili nas w „Ciupazeckę” około 2.00 w nocy, kiedy ledwo patrzyliśmy już na oczy, udało się nam jeszcze wykrzesać trochę energii i zatańczyć. Zuza do dziś się zastanawia jak jej się to udało w sukni ślubnej 🙂
Pierwszy Taniec był chyba dla mnie najbardziej stresującym momentem ślubu. Mieliśmy Tylko 3 prywatne lekcje tańca, w sumie 3 godziny pracy z instruktorem i udało się nam nauczyć w sumie : walca angielskiego, disco ( klasyczny szarpany i klasyczny remizowy 🙂 ) i krok podstawowy tango 🙂
Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że ćwiczyliśmy bez sukni ślubnej ! Nagle okazuje się, że w miejscu gdzie zwykle stawia się stopę znajduje się potężny kawałek sukni ! Na szczęście udało się suknie ładnie podpiąć dokładnie 5 minut przed pierwszym tańcem. Reszta ( czyli sam taniec ) poszła gładko, jesteśmy z siebie dumni 😀