Zima w domu bez ogrzewania

Od czego zaczęliśmy ?
Jeszcze przed ujemnymi temperaturami spuściliśmy wodę z kranów i zakręciliśmy główny zawór. Miejsca odkryte, lub najbardziej narażone na działanie mrozów ociepliliśmy wełną mineralną i ciuchami 😉 I co z tego ?

Po blisko tygodniowej nieobecności w domu okazało się, że jakimś cudem zapomnieliśmy zamknąć okno ! Przywitało nas uchylone okno w salonie i 2 centymetrowa warstwa śniegu pod nim. Super. Natychmiast rozpaliłem w kozie, włączyłem grzejnik olejowy i zacząłem uszczelniać okna. Parapety które zamontował nasz specmajster, po ujemnych temperaturach trochę się opuściły. A dokładniej jakieś 1.5 mm dzięki czemu wiaterek już mógł sobie wyziębić pokoje. Potraktowałem wszystko taśmą maskującą, następnie gruba warstwa ciuchów i koców. Po godzinie już można było odczuć różnicę.

Co najbardziej w domu wieje ? Po blisko 2 godzinach poszukiwań takich miejsc okazało się, że najbardziej wieje w kanalizacji, a dokładniej w rurach odpływowych. W łazience na górze tuż nad rurą od WC na powierzchni kafelków zebrał się szron. Od razu zakorkowaliśmy taśmą i szmatami wszystkie rury odpływowe. Następne w kolejności były wszystkie otwory wentylacyjne, czyli okapowe, łazienkowe i jeden nieużywany kominkowy. Poza tym wszystkie szczeliny w oknach, w których gumowe uszczelnienie z roku na rok jest coraz słabsze.

W małym domku zabezpieczyłem kran wyprowadzony na zewnątrz. Woda co prawda została spuszczona, ale kontrolnie został obłożony folią, styropianem, deskami i do tego przysypany śniegiem mającym za zadanie zapobiegać przed wyziębiającymi wiatrami. Takie Polskie igloo 😉

Generalnie zastanawiam się nad jakimś włącznikiem czasowym montowanym do gniazdka 220V który włączał by grzejnik olejowy w określonych godzinach.

Malowanie w rogach już popękało, myślę czy nie potraktować tego na wiosnę akrylem, silikonem, albo nie dokleić styropianowych listew jak to zrobił szwagier i pozbyć się gruntownie problemu.

W czasie zimowym wykorzystałem swój czas głównie na rąbanie drewna do kozy (patrz zdjęcie rozgrzanej kozy poniżej) i prace „suche” które można w zimie wykonać. Zabrałem się więc za montaż gniazdek i kontaktów, dzięki czemu odkryłem jak w naszym domu funkcjonuje instalacja elektryczna 😉 Okazało się że w hallu mamy system schodowy, który włącza światło z jednej strony i wyłącza z drugiej. Są do tego specjalne włączniki ze znaczkiem schodów 😉 które zamykają lub otwierają jeden z obwodów. Na schodach oczywiście mamy ten sam system, ale nasz elektryk zadbał o naszą wygodę i zamontował w dwóch miejscach 🙂

Rozgrzana koza
Rozgrzana koza

Jeśli w puszkach od włączania światła występują po 3 przewody, będą tam wykorzystywane przełączniki 2 przyciskowe, lub schodowe. Jeśli w puszkach są dwa przewody, oznacza to że będą tam przełączniki włącz/wyłącz, lub jeśli są na zewnątrz, dzwonek do drzwi. Jeśli poza całą instalacją występuje jeden przewód którego nie uruchamia nic z pobliskich przełączników, najprawdopodobniej w tym miejscu będzie trzeba zamontować sygnał dzwonka 😉 A jeśli w kuchni jakiś przewód zwisa bezwładnie i jest cały czas pod napięciem, bardzo możliwe że jest to przewód do okapu (okap ma przełącznik włącz/wyłącz wbudowany w sobie).
Nasz elektryk niby bez zastrzeżeń, ale jednak coś musiał schrzanić. Poniżej zdjęcie z łazienki, gdzie zamontował zbyt blisko siebie puszki, przez co musimy poszukać jakiegoś wąskiego kontaktu i równie wąskiego włącznika.

Za blisko puszki elektryczne
Za blisko puszki elektryczne

Na koniec zabrałem się za odśnieżanie dachu garażu, co zajęło mi chyba z godzinę. Aż sam byłem zaskoczony jak mogła się na nim zebrać prawie 0.5 metrowa warstwa śniegu, podczas gdy na dachu domu ledwo 10 centymetrów. Wygląda na to, że na każde 10 stopni spadku mniej (licząc od 45 stopni) przypada po 15 centymetrów śniegu więcej 😉 Fotki poniżej.

Odśnieżanie garażu
Odśnieżanie garażu

Garaż i ganek

Zmiany WB-3394

Po długich rozważaniach zdecydowaliśmy się na dobudowanie garażu i ganku. Niestety w chwili kiedy zdecydowaliśmy się na garaż stwierdziliśmy, że możemy wykorzystać część garażu na zrobienie kotłowni i wstawienie tam pieca, więc sprawa się nieco skomplikowała. Po części rozwiązało to sprawę ogrzewania, które ograniczało się tylko do kominka z płaszczem wodnym na pellet i termy elektrycznej. Niestety nie mamy w okolicy gazu, ani ciepłej wody, więc o sprawy ogrzewania i ciepłej wody musimy zadbać sami, dlatego też kotłownia w garażu powinna rozwiązać część naszych problemów.

Prawo nakazuje oddzielenie kotłowni od garażu, więc konieczne będzie postawienie ścianki. Z moich wstępnych szkiców (patrz. foto wyżej) wynika, że pomieścimy tam również opał. Miejmy nadzieję że prawo nie będzie temu przeciwne i architekt nie popuka się w głowę. Musimy do tego doliczyć jeszcze jakieś okno, bramy garażowe i drzwi.

Ganek też nie jest wcale prostą sprawą jeśli weźmiemy pod uwagę otwieranie drzwi na zewnątrz i swobodne przechodzenie przez ganek. Wygląda na to, że 2 metry długości ganka to wcale nie tak dużo, jeśli drzwi zajmują 90 cm a chcemy swobodnie ściągnąć buty. Jeśli dorzucimy do tego jeszcze szafę i jakiś regalik na buty, wychodzi nam już 6m2. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze chodnik, ponieważ nasz ganek jest na spadku gruntu, oraz okno żeby ganek nie wyglądał jak bunkier.

Koszty, koszty, koszty …

Za to spójrzmy na pozytywy. W końcu będę mieć swoją narzędziownię 🙂