Tynki w garażu, kotłowni i ganku

Ponieważ chcieliśmy jak najszybciej zamknąć temat robót „mokrych” w naszym domu, nie przebieraliśmy w ogłoszeniach, tylko sięgnęliśmy po gazetę i zaczęliśmy umawiać fachowców. Oczywiście każdy zastawiał się terminami, ceną itd. ale udało się nam umówić kilku fachowców.
Generalnie na terenie Wołomina tynki plasują się na poziomie 27 PLN za m2 i takie ceny podawały ekipy. Oczywiście na miejscu okazywało się, że z powodu małej powierzchni do otynkowania (127m2) cena skacze do 30 PLN / m2. Bardzo nam się to nie podobało, ale czas nas naglił, więc jakoś przełknęliśmy cenę i umówiliśmy ekipę.
Ekipa z ogłoszenia po raz kolejny okazała się błędem.
Na początek szef ekipy (pan Najman) zmieniał 2 razy termin i tak oto przepadł mi cały urlop na samym w oczekiwaniu na nich.

Tynki w kotłowni
Tynki w kotłowni

W końcu po 2 tygodniach oczekiwań pojawili się fachowcy. Umówiliśmy się na 3-4 dni pracy (poprzedni tynkarze otynkowali nam dwa piętra w 3 dni). Panowie przyjechali w sobotę. Założyli kilka narożników, popryskali ściany garażu. W sumie zajęło im to 3 godziny i pojechali bo towar im się skończył 🙂 Po tym można by już się domyśleć co będzie działo się dalej. A dalej było już tylko gorzej. Panowie (później niż poprzednie ekipy) zjawiali się około 10.00-11.00, nie rozłożyli folii na podłogach (tam gdzie są kratki odpływowe), na bramach garażowych, etc. Zuza upominała ich codziennie o to, żeby to zabezpieczyli wszystko co się może ubrudzić, ale odpowiadali że oni to wszystko posprzątają. Po całym dniu takiego gadania Zuzy, w końcu nie wytrzymałem i opierdoliłem telefonicznie szefa (który jak się okazało tylko przywoził 2 fachowców do pracy i wracał do domu). Powiedziałem, że mają wszystko zabezpieczyć, bo ja później nie będę skrobał tynków z wylewek i bram. Następnego dnia szef pogadał z fachowcami i … dalej nic nie zrobili 😉 Okazało się że pracownicy mają swojego szefa w głębokim poważaniu. Jeden zmienia zawód, a drugi ma to w dupie.

Schowek w garażu
Schowek w garażu

Dzień trzeci. Tym razem nie wytrzymała Zuza. Pomimo mojej rozmowy i szefa, tynkarze olali sprawę zabezpieczeń i dalej robili swoje. Zuza spytała czy sama ma im poukładać te folie ? Na co fachowcy stwierdzili, że przecież oni to wszystko posprzątają i umyją. Pop południu przyjechał szef. Zuza spytała o folię, szef stwierdził że się posprząta i wtedy prawdopodobnie coś w niej pękło 😉 poleciała słona wiązanka na szefa, o folii, o terminach, o tym że minęły 3 dni a nie zaczęli jeszcze kotłowni i ganku, a każdy ma w dupie to co ona mówi. Szef się delikatnie mówiąc zdziwił, po czym oburzył i powiedział że skoro się nam nie podoba to zbierają sprzęt i kończą. Na co Zuza stwierdziła krótko – To proszę zabierać sprzęt i kończyć !-
Szef oniemiały wydukał, że musimy najpierw zapłacić za skończony garaż i się zbierają. Na co Zuza odparła – Musicie najpierw skończyć garaż – Przecież jest skończony ! – Tak ? To zapraszam do garażu – a wtedy jego oczom ukazały się bramy garażowe na których nie było jeszcze przyklejonych wszystkich narożników – I co ? Czegoś tu nie brakuje ? – Spytała Zuza i pokazała jeszcze zasyfiony otwór kratki odpływowej. Po tym wszystkim szef obraził się i po prostu pojechał w nieznane zostawiając swoich ludzi …

Kotłownia
Kotłownia

Po tej akcji sprawa spadła na moją głowę, bo musiałem jakoś to wszystko załatwić. Byłem zdecydowany żeby natychmiast się zbierali, obciąć wynagrodzenie i pogonić to całe towarzystwo, ale pomyślałem że następna ekipa za dokończenie ganku weźmie już 40 PLN, więc zadzwoniłem na spokojnie do gościa. Oczywiście Pan żalił się na żonę, że na niego nakrzyczała, że jeśli nam nie odpowiada jeden dzień poślizgu to oni mogą się zbierać. Spytałem więc czy dalej utrzymuje, że to będzie tylko jeden dzień poślizgu, bo przecież nie zaczęli jeszcze ganku. Pan się chwilę zastanowił i stwierdził – Tak jeden dzień – na co ja po dalszej rozmowie na temat zabezpieczenia bram i podłogi folią, oraz ostatecznym terminie prac zgodziłem się na to, aby kontynuowali prace z ostatecznym terminem który sami przełożyli.

Tynki - Kotłownia i ganek
Tynki – Kotłownia i ganek

Następnego dnia prace zaczęły się posuwać jakby szybciej. Większość elementów została zabezpieczona, bo żona szefa przywiozła w ciągu dnia folię ochronną. Panowie walczyli ze wszystkim do wieczora. Z tynkami udało im się z czasem, ale ilością sprzątania byli wyraźnie zaskoczeni 😉 Mieli tyle do mycia, że gdyby położyli folie ochronne skończyliby dzień wcześniej. Efekt – tynkowanie 127 m2 zajęło im 5 dni!

Tynki - Garaż
Tynki – Garaż

Samo tynkowanie zajęłoby im spokojnie 3 dni bez większego ciśnienia, ale najwyraźniej tym osobnikom nie chciało się wcale pracować. Żeby było śmieszniej mieli płacone z metra a nie na godziny, więc kompletnie ich nie rozumiałem. Na sam koniec przyjechał szef i chciał się już rozliczać. Na co ja stwierdziłem, że po pierwsze muszę robotę odebrać w świetle dziennym, po drugie będę dopiero koło 20.00 bo tak wracam z pracy, a po trzecie i tak nie mam pełnej kwoty, bo bank już zamknięty, a przez ich opóźnienie musiałem zapłacić zaliczkę panom od kostki brukowej. Skwitowałem całą sytuację – Ja też mogę mieć chyba dzień poślizgu ? – Po tym szef stwierdził że nie będzie na mnie czekać i wpadnie rozliczyć się w sobotę .

Tynki - Garaż
Tynki – Garaż

W wielkim skrócie szef przyjechał w sobotę. Zanim się rozliczyliśmy, musiał jeszcze pozacierać kilka nierówności, o których jego ludzie jeszcze zapomnieli. Na same tynki nie ma co na razie narzekać, natomiast …
Panowie zatynkowali mi 2 gniazdka, upieprzyli bramy (nawet po myciu widać), zasyfili odpływy i nie zamocowali jednej puszki !
Nerwów nie jestem w stanie ocenić. Uff skończyli.