Eksport kontaktów z iPhona

Postanowiłem się podzielić z innymi swoimi doświadczeniami związanymi z iPhonem i jego użytkowaniem, ponieważ mam nadzieję, że inni zjedzą mniej nerwów niż ja podczas odkrywania tego telefonu. Nie będę wymieniał wad iPhona, można je łatwo odszukać w sieci, ja chciałbym pomóc innym poradzić sobie z niedoskonałością produktu Apple.

Kontakty i książka adresowa.

1. Import kontaktów z karty SIM

Pierwszą rzeczą jaka dała mi wiele do myślenia to – Import kontaktów z karty SIM – nie wystarczy wejść do kontaktów i wybrać odpowiedniej opcji … nie.
W iPhone ( w wersji 2.2.1 ) wchodzimy do  Ustawienia > Poczta kontakty inne > Importuj kontakty z SIM i mamy zaimportowaną listę kontaktów z karty SIM.

W moim przypadku import okazał się częściową porażką, a to dlatego że po imporcie iPhone pozjadał część znaków, część połączył średnikami itd.
Generalnie było kupę poprawiania i intensywnego treningu klawiatury QWERTY.

2. Eksport kontaktów do karty SIM

I tu zajebista niespodzianka … nie da się.
W wersji softu iPhone 1.0 możemy użyć programu  iSIM pozwalającego  na eksport do karty SIM, jednak w wersji softu 2.2.1 już nie.
Postanowiłem więc nie ryzykować instalacji i skupiłem się na tym że na razie moje kontakty z SIM są bezpieczne na karcie. Co jednak zrobić w przypadku kiedy będę zmuszony przywrócić ustawienia fabryczne telefonu ? Znowu zaimportuję kontakty z katy SIM i będę je poprawiać ? Nie ma mowy ! Zacząłem więc myśleć o jakimś logicznym backupie.

3. Eksport kontaktów na PC

Po bólach i mękach poszukiwań w necie jakiegoś skutecznego rozwiązania, okazało się że najprościej można to wykonać za pomocą iTunes

Czy wspominałem już że iTunes służy do zgrywania programów, muzyki, filmów, podcastów, dzwonków i wszelkiego innego shitu do iPhona ? A więc do tego właśnie służy. Oczywiście są jakieś inne programy, ale coś tam trzeba łamać, zdejmować blokady, utrata gwarancji … ech

Co zrobiłem na początku ? Oczywiście zsynchronizowałem swoją kartę SIM z kontaktami z Outlook express przez iTunes … nie róbcie tego bez przeczytania całego artykułu !
Ja popełniłem ten błąd i na moim telefonie znalazły się wszystkie kontakty z Outlook-a ( czyli blisko 300 kontaktów !).

Najpierw uruchamiamy program Outlook express, następnie klikamy ikonkę kontakty ( przykł. Vista ). Po otworzeniu się  listy kontaktów ( w eksploratorze Windows ), tworzymy sobie katalog ( przykł. Outlook ) i wrzucamy tam wszystkie kontakty. Następnie przenosimy je w jakiekolwiek  inne miejsce niż Kontakty . Ja przeniosłem je sobie do folderu Dokumenty.

kontakty_windows

Jeśli  mamy już tą operację za sobą, odpalamy iTunes, wchodzimy z zakładkę iPhone ( wyświetla się dopiero po podłączeniu telefonu ) i klikamy zakładkę Informacje. Przewijamy niżej do zakładki kontakty i zaznaczamy opcję Synchronizuj kontakty z : Kontakty Windows. Po tej operacji iPhone prześle wszystkie kontakty do Windows.

itunes

To jeszcze nie koniec.

Teraz stwórzmy sobie katalog w kontaktach windows ( przykł. iPhone ) i tam wrzućmy wszystko to co zapisało się z telefonu. Dla iPhone nie ma znaczenia że kontakty są w katalogu, dlatego przenieśliśmy kontakty Windows w inne miejsce, po prostu kopiuje wszystko z folderu kontakty windows !  Teraz możemy już przenieść z powrotem nasze kontakty Windows do folderu Kontakty Windows i wyłączyć w iTunes opcję Synchronizuj kontakty z:.

4. Usuwanie kontaktów z iPhone

Kolejna niespodzianka – nie można hurtowo usunąć kontaktów z poziomu telefonu !?
Mamy dwie opcje do wyboru : usuwanie pojedyńczo ( powodzenia ), albo wykorzystanie iTunes.
Wybrałem ten drugi sposób.

Odbywa się to następująco :  wchodzimy do iTunes > Informacje > Kontakty zaznaczamy opcję Synchronizuj kontakty z : Kontakty Windows przewijamy w dół do Zaawansowane > Zastąp dane w tym iPhonie > Kontakty Windows i klikamy Synchronizuj, ale UWAGA ! Katalog Kontakty Windows musi być pusty ! Inaczej dopisze nam do telefonu kontakty z Windows ! Dlatego właśnie przenosiliśmy kontakty windows w inne miejsce, aby iPhone nie zassał ich do siebie.

itunes2

Ech, nie jest lekko z Apple, czekam na zapowiadany hucznie rewolucyjny soft  iPhone OS 3.0 mam nadzieję że będzie lepiej.

Skandynawska kuchnia małżeńska – Łosoś Grilowany z ryżem

Łosoś z grilla
Łosoś z grilla
Łosoś z grilla
Łosoś z grilla
Łosoś z grilla
Łosoś z grilla
Łosoś z grilla
Łosoś z grilla

3 dzwonka łososia norweskiego ( około 0,5 Kg )
1 cytryna
1 przyprawa do grilla
1 sos sojowy
1 woreczek ryżu

Dziś na kolację polecamy grillowanego łososia norweskiego, który po prostu rozpływa się w ustach. Zaczynamy oczywiście od przygotowania samego łososia. W naszym przypadku łosoś był świeży (bez wstępnego przygotowania) pokrojony w tzw. dzwonko (grubsze krążki). Z dzwonków pozbywamy się ości, skóry i innych mniej wartościowych części, następnie myjemy, suszymy i zalewamy sokiem z cytryny. Tak przygotowane plastry łososia przyprawiamy miejscami sosem sojowym, oraz sypaną przyprawą do grilla. Łosoś sam w sobie jest bardzo delikatny, więc grillowanie polecam przeprowadzać w folii aluminiowej. W naszym przypadku korzystaliśmy grilla z kuchenki mikrofalowej, więc nie mogliśmy skorzystać z aluminiowej folii. W tym przypadku sprawdza się papier śniadaniowy nasączony oliwą. Grillujemy od 10 do 20 minut. Smacznego.

Zabawy oczepinowe

Na każdej zabawie oczepinowej zdarzają się jakieś śmieszne, lub mniej śmieszne wpadki, na naszym weselu również takie były. Dlatego też, wybierając salę weselną upewnijcie się czy podłoga nie jest zbyt śliska. Trochę alkoholu, pantofelki lub obcasy i możemy szybko znaleźć się na podłodze, cóż poźniej zawsze można się z tego pośmiać 😉

PS. W końcu znalazłem chwilę, żeby zmontować ten kawałek.

Jak minął nam weekend w SPA (Hotel Millenium Bochnia)

29 grudnia wróciliśmy z naszego drugiego (pierwszy był nazajutrz po ślubie) weekendu w SPA w Bochni. Trzeba przyznać, że był to weekend pełen wrażeń. Najpierw spóźniliśmy się na pociąg PKP, którym mieliśmy dojechać do Warszawy. Później okazało się, że kiedy dojechaliśmy do Warszawy nie ma żadnej taksówki, która podwiezie nas na nasz express. Wsiedliśmy więc w pierwszy lepszy autobus, który jak się okazało pojechał inną drogą i musieliśmy dosłownie biec na pociąg, który do tego okazał się spóźniony !

To nie koniec.

Kiedy już wsiedliśmy do naszego przedziału, po przejechaniu jednej stacji konduktorka uświadomiła nas, że to jest zupełnie inny pociąg, który tak naprawdę przyjechał zgodnie z rozkładem, natomiast nasz jest jeszcze bardziej opóźniony niż był do tej pory. Wysiedliśmy więc zawiedzeni i czekaliśmy kolejne 40 minut na nasz express na Dworcu Centralnym. Tu po raz pierwszy zadaliśmy sobie pytanie – Po co się tak spieszyliśmy ? –

Kiedy już nadjechał już nasz pociąg, w przedziale mieliśmy fantastyczną kobietę (wraz z mężem), która umilała nam całą drogę cmokając i wydłubując sobie resztki jedzenia z zębów. Po 4 godzinkach dotarliśmy w końcu do Bochni, gdzie na przywitaniu okazało się, że dostaliśmy pokój z oddzielnymi łóżkami, a Zuza ubrudziła sobie całe spodnie. Na szczęście szybko udało się nam zamienić na inny, szkoda że zadomowiły się w nim pająki.

To jeszcze nie koniec.

Na basenie, kiedy byliśmy na wodnej zjeżdżalni leciałem jak przecinak po wodospadzie, jednak na koniec wpadłem prosto na Zuzę obijając jej wszystkie żebra. Po 10 minutach od tego zdarzenia jakiś facet ( 150 kg żywej wagi ) zaczął nagle topić się na basenie i udało mi się go uratować (nurkując i podnosząc jego cielsko w górę). Ratownik podszedł sobie jak gdyby nigdy nic, spokojnie, spacerkiem, po czym spytał bezczelnie – Co się dzieje ? –

To wciąż nie koniec.

Powrót był już całkiem zwariowany. Jakiś skretyniały konduktor zamknął drzwi do pociągu dokładnie wtedy, kiedy Zuza stała na schodkach wejściowych a ja pakowałem torbę podróżną. Efektem czego Zuzie drzwi przygniotły nogi, a mi rękę. Udało się nam na szczęście opieprzyć konduktora, bo przecież po chwili przyszedł sprawdzić nam bilety.

Ech … mieliśmy odpocząć, wróciliśmy kontuzjowani 🙂 ale i tak było fajnie.

Jak się jeździ pierwszą klasą ?

Do czytania
Do czytania
Dla niepalących
Dla niepalących
Śmietnik PKP
Śmietnik PKP
Brak regulacji siedzenia
Brak regulacji siedzenia

Są równi i równiejsi

Zamawiając bilety drogą elektroniczną (czyt. Internetowa Rezerwacja Biletów) naprawdę bardzo ciężko jest trafić na „prawdziwą pierwszą klasę” i warunki podróży z nią związane. Doświadczamy tego z żoną praktycznie za każdym razem kiedy jedziemy w dalszą podróż pociągami Intercity, dlatego też ostatnia jazda przepełniła czarę goryczy.

Co się trafia w śmieciowisku ?

Na chwilę obecną możemy śmiało stwierdzić, że pierwsza klasa różni się od drugiej tylko ilością miejsc w przedziale i inną średnią wieku podróżujących. Okazyjnie spotkać można sapiące, cmokające, lub dyszące starsze panie, które umilają kilku godzinną podróż specyficznymi odgłosami. Zdarzają się również małżeństwa z dziećmi, których to pociechy szaleją po całym przedziale z jedzeniem, ku radości swoich tolerancyjnych rodziców, kompletnie nie zwracających uwagi na poczynania swoich dzieci. Atrakcją każdego przedziału jest przeważnie Pan Marian Wodzirej, który jako były muzykant weselny, po kilku setkach, umili nam podróż swoimi przyśpiewkami chodząc chwiejnym krokiem od przedziału do przedziału.

Okazyjnie zdarzy się nam zostać przygniecionym przez samoczynnie zamykające się drzwi wejściowe do wagonów, ponieważ sprytny konduktor nie zauważył wsiadających pasażerów. Co zdarzyło się nam w pociągu 3510 (dnia: 29.12.2008 godzina 11:15) na trasie Bochnia – Warszawa Centralna ( numer datownika ICC 11076 ). Na niewiele zdały się przeprosiny konduktora, kiedy okazało się, że żonie drzwi podczas zamykania przygniotły nogi. Na szczęście każde z takich drzwi wyposażone są w gumę zabezpieczającą i dzięki temu nie zdarzyła się prawdziwa tragedia. Mimo wszystko, opierdoliliśmy zapobiegawczo konduktora, żeby się choć trochę ogarnął, bo wyglądał jakby przed chwilą wstał i na dzień dobry walnął sobie z gwinta ćwiarteczkę wódki.

Dobre strony podróży ?

Są takie, niestety przeznaczone wyłącznie dla wybranych. Zdarzyło się nam kiedyś pomylić wagony i zająć miejsca w pierwszej klasie sąsiedniego wagonu. Trafiliśmy na przedział pachnący nowością, czysty, z rozkładanymi siedzeniami, gazetkami i działającą klimatyzacją. Na kolejnej stacji okazało się, że pomyliliśmy wagon, a ten w którym się znajdujemy należy do uprzywilejowanych osób, wybierających się właśnie na narty. Nie mając wielkiego wyboru zmieniliśmy przedział i trafiliśmy dosłownie do wagonu obok ( również pierwszej klasa ), ale w kompletnie innych warunkach jakie zastaliśmy w wagonie dla uprzywilejowanych narciarzy. Pocieszamy się tylko jednym : kultura ludzi w naszym docelowym przedziale, była o wiele lepsza niż narciarzy na których trafiliśmy w wagonie obok. Co potwierdza tylko to, że chamy zawsze mają lepiej.

A za wszystkie opóźnienia … PRZEPRASZAMY (bo nic nas to nie kosztuje).
Poniżej jeszcze kilka fotek z „pierwszej klasy”.

Konsola życzeń
Konsola życzeń
Pierdzący i cichy głośnik
Pierdzący i cichy głośnik
Stroboskop
Stroboskop

Hydraulika gotowa !

Gdzie będzie mój tron
Gdzie będzie mój tron

Ostatnią rzeczą jaką zrobiliśmy w tym roku w naszym domku, jest hydraulika. W sumie wyszło 11 punktów. A teraz najciekawsze :

Ciasny, ale własny. Mały, niepozorny, jednak to właśnie tu będzie się znajdować mój nowy tron. To jest kibelek na miarę naszych możliwości. Czasami zastanawiam się, czy objętość tych rur, jest dla mnie wystarczająca ? Po głębszych przemyśleniach wydaje mi się, że stosowniejszy byłby rozmiar XXL … mówię oczywiście o WC, bo tu zawsze jest ryzyko, że coś nie przejdzie 😀

Prace związane z hydrauliką trwały w sumie około 5 dni. Nasi ludzie pozostawili co prawda po sobie trochę śmieci, kilka kilo gruzu przy wybijaniu otworów, kupę skrawków rur, ale jak to przyznało  już kilka osób … dają radę. Jesteśmy zadowoleni, nie mogę się doczekać pierwszego użycia klozetu. Należy bowiem pamietać, że prawo do pierwszego użycia ma zawsze gospodarz, na koniec mogę już tylko powiedzieć – Na waszym miejscu, nie wchodziłbym tam 🙂 –

Polska Kuchnia Małżeńska – Pyzy z mięsem

Pyzy z mięsem
Pyzy z mięsem

Pyzy z mięsem

Pyzy są jednym z typowych męskich przysmaków. Przeznaczone są dla facetów, którzy nie byli wychowywani na lekkiej kuchni miejskiej, ale na prawdziwym żarciu dla twardzieli i właśnie na takim żarciu zostałem wychowany ja 🙂

Innym podobnym przysmakiem może być również obfity tłuszczyk z boczku, oraz prawdziwy chleb ze smalcem i skwarkami. Choć kobietom może wydać się to bardzo dziwne, powiem więcej … obrzydliwe, to trzeba spytać o to otwarcie … jak długo można żreć warzywka na patelni ?

Mężczyźni nie są wcale wybredni jeśli chodzi o pyzy. Wystarczą nawet takie mrożone. Smakują całkiem nieźle, jednak prawdziwi twardziele jedzą wyłącznie pyzy :
– z mięsem
– smażone na smalcu, lub dziczej krwi
– z podsmażaną cebulką, lub skwarkami

pozostałe wersje są wyłącznie dla krypto-wegetarian i przeważnie zawierają ser.

Cebulka dobra do wszystkiego

Cebula jest dodatkiem do niemal każdej małżeńskiej potrawy, za wyjątkiem napojów i deserów. Mam kilka sposobów jej dobrego podsmażania. Jednym z nich jest „miks vegety”, czyli sucho podsmażona cebulka ze szczyptą vegety lub kucharka. Podsmażamy naszą cebulkę do osiągnięcia równomiernej opalenizny. Jeśli mieszamy cebulkę z jakimiś przyprawami, najlepiej pasować będą do niej przyprawy „słone”, czyli stosowane do mięs, kurczaków i ryb.

Cebulkę możemy przyrządzać również „na mokro”, czyli lekko ją rumienimy, aż do osiągnięcia soczystej konsystencji. Przypomina to nic innego jak duszoną cebulę, wrzuconą na 2 minutki do oleju.

Szybko, smacznie i kalorycznie.
– A dupa rośnie – jak to mówią 🙂

Świąteczny Zając Mroku

Zając Mroku na Święta
Zając Mroku na Święta

Świąteczna gierka z serii „Zając Mroku” zrealizowana przez K2.
Gratulacje dla Daniela Rakusa za koncept 🙂

„Od stuleci trwa bez ustanku bitwa dwóch prastarych mocy.
Świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy.

Wybierz stronę by w srogim boju zadać cierpienie i trwogę
temu adwersarzowi, którego zagłady pragniesz bardziej.

Do boju kto żyw!”

Czyli to co lubimy najbardziej … mega rozwałka 😀

Mała Niebieska Księga Reklamy – czyli książka z którą idziesz do łóżka

Mała Niebieska Księga Reklamy
Mała Niebieska Księga Reklamy

Jestem świeżo po lekturze „Małej Niebieskiej Księgi Reklamy”, którą uważam za jeden z najlepszych prezentów jaki dostałem w prezencie od swojej firmy. Czemu od swojej firmy ? Bony do Empiku … mówi Wam to coś ? Poza tym właśnie stwierdziłem, że muszę mieć jakieś skrzywienie zawodowe żeby kupować książki do poczytania po pracy o pracy 🙂

Jeśli chodzi o samą książkę, to znalazłem w niej naprawdę mega-tonę ciekawych rzeczy na temat procesu przygotowywania reklam. I to nie tylko (a przede wszystkim) reklamy telewizyjnej, ale także kluczowe rzeczy w temacie dbania o markę klienta, badań marketingowych, odkrywania grup docelowych, walki na froncie reklamy, a nawet zachowania na planie filmowym, słowem wszystkiego co jest niezbędne w pracy agencyjnej, dla tworzenia i pracy z marką.

Myślę, że jest to dobry kierunek rozwoju dla agencji interaktywnych, w odniesieniu do dzisiejszych zmian zachodzących na rynku reklamy. Reklamy, która wchodzi w 3 (trzeci)  kluczowy etap. Na początku było radio, później telewizja, dziś … internet. Nie dajmy sobie wejść z buciorami na nasze podwórko 🙂

Zaproszenia Ślubne

Zaproszenia Ślubne to temat na którym zszarpaliśmy sobie wspólnie z małżonką nerwy.

Zaczęliśmy jak to zwykle ma miejsce od przeczesania wyników Google, gdzie zaleźliśmy kilka całkiem mocnych pozycji. Mocnych to prawda, ale tylko na zdjęciach. Już po obejrzeniu w realu pierwszych wzorów zaproszeń w biurach w Warszawie, poczuliśmy się co najmniej rozczarowani. Najbardziej załamał nas cennik zaproszeń Ślubnych. Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że sprzedaje się takie gówno w tak kosmicznych cenach ! Powiedziałem sobie, że w tym szczególnym dniu nie będę oszczędzał, ale kiedy okazało się, że za coś co przypomina wizytówkę złożoną na pół kazano nam zapłacić 2.20 PLN (  sztuka, bez koperty ), po prostu popukaliśmy się w głowę. Cennik przyzwoitych ( jak na mój designerski gust ) zaproszeń zaczynał się na granicy 5-6 PLN ! Tak więc przy 140 osobach daje to dokładnie 700 PLN, a trzeba do tego jeszcze doliczyć koszty koperty (raczej nie wypada rozdawać zaproszeń bez nich), czyli od 30 groszy do 1,5 PLN. Cena zaproszeń w Warszawie jest więc porównywalna z ceną garnituru, lub ceną podwarszawskiego DJ-a, co jest delikatnie mówiąc nieopłacalnym przegięciem.

Zdegustowani Warszawą spróbowaliśmy poszukać czegoś w Wołominie. Wydawało się nam, że znajdziemy coś w przyzwoitych cenach, jednak nic bardziej mylnego. W pierwszej firmie w której zamówiliśmy zaproszenia, czekała nas ta sama niespodzianka … ceny ! Byliśmy wściekli, tak bardzo, że po 10 minutach przy wybieraniu wzoru wyszedłem prawie trzaskając drzwiami i wkurzony na narzeczoną  ( która chciała wybrać cokolwiek tu i teraz ). Na szczęście narzeczona ochłonęła i wyszła zaraz po mnie. Stwierdziliśmy wspólnie, że czas poszukać czegoś na Allegro, ponieważ zależało nam na trzymających poziom wykonania, materiału i realnie wycenionych zaproszeniach. Wydaje się nam, że biznes ślubny trochę przegalopował sam siebie sprzedając ludziom gówno w zawiniętym papierku. Jak to powiedział kiedyś mój znajomy z pracy,  „ślubne oznacza to samo co normalne, ale cena mnożona jest dwa lub trzy razy”, nic dodać, nic ująć.

W końcu trafiliśmy na Allegro. W stosie badziewnych zaproszeń za 1PLN nie znaleźliśmy niczego, chociaż jakość tych zaproszeń była porównywalna z najtańszymi wzorami w Warszawskich firmach drukujących zaproszenia. Jednak już od 2-3 PLN można było znaleźć naprawdę przyzwoite perełki. I udało nam się ! Znaleźliśmy to czego szukaliśmy, czyli ręczna i spersonalizowana produkcja Zaproszeń. Za 2 PLN od sztuki otrzymaliśmy w pełni satysfakcjonujące nas wzory, wraz z nadrukiem i kopertą. Indywidualna ilość zagięć, unikalna czcionka, lista nazwisk gości etc.

Zaproszenia Ślubne
Zaproszenia Ślubne

Dla porównania oferta konkurencyjna >>  Zaproszeń. W cenie 3,50 PLN ( BEZ nadruku i personalizacji ). Czyli w podsumowaniu blisko 2 razy więcej.

Trzeba przyznać, że nie zastanawialiśmy się zbyt długo, złożyliśmy zamówienie i po niecałych 2 tygodniach otrzymaliśmy nasze zaproszenia. Byliśmy bardzo zadowoleni, wszystkim się podobały 🙂 Polecamy zapoznać się głębiej z rynkiem zanim podejmiemy pochopną decyzję. Jeśli mamy czas na zapoznanie się z innymi ofertami niż te dostępne w pierwszych wynikach wyszukiwarki, może się okazać, że konkurencja potrafi sprzedać produkt porównywalny jakościowo z droższymi markami, za dwukrotnie mniej.