Garaż zbliża się …

Przez nasze wspaniałe deszczowe dni, budowa naszego garażu się wydłuża. Nagle z tygodnia zrobiło się dwa, ale najważniejsze, że normy jakościowe są zachowane 😉 W następnym tygodniu panowie budowlańcy będą zalewać strop nad kotłownią i zaczną w końcu ganek. Koszt budowy garażu o wymiarach 6x8m według wcześniej zamieszczonego projektu (do poziomu od którego zaczynają się skosy) to 2500 PLN (robocizna) + materiał.

WB-3394 Garaż
WB-3394 Garaż
WB-3394 Wjazd do garażu
WB-3394 Wjazd do garażu
WB-3394 plus garaż
WB-3394 plus garaż
Garaż WB-3394
Garaż WB-3394

Wykorzystałem trochę pianki poliuteranowej i załatałem denerwujące mnie od jakiegoś czasu luki pomiędzy dachem a ścianami budynku. Jak się sam szybko domyśliłem, szczeliny te nie będą wypełniane podczas ocieplania dachu, więc warto chyba zadbać samemu o takie rzeczy. Poza tym zacząłem się mocno zastanawiać nad ocieplaniem pianką całego dachu. Koszt większy od tradycyjnego ocieplania watą, ale efektywność większa o blisko 30-40%. Inwestycja która może się dość szybko zwrócić. Warte uwagi i zastanowienia.

WB-3394 Uszczelnianie pianką
WB-3394 Uszczelnianie pianką

Poza tym przy większych ulewach zauważyliśmy przeciekanie dachu w okolicy komina i zastanawiam się nad jego uszczelnieniem w podobny sposób jak w szczelinach międzydachowych.

Budujemy garaż z kotłownią

Zaczęło się. Niczym deja vu znów na działce pojawiły się bloczki, beton komórkowy, cegła i tony cementu.
Nasz glazurnik, fachman od wszystkiego zajął się budową garażu i choć nie obyło się bez komplikacji (prawie zapomniał o oknie, filarach wspierających i nie rozumie przestrzennych schematów budynku :P), to jak na razie całkiem nieźle to wychodzi. Oczywiście zamówiłem więcej bloczków według zaleceń naszego fachowca czyli pana Mieczysława 😉 a on i tak postanowił robić szalunek, żeby wyrównać spartoloną robotę naszych gości od fundamentów. A czemu spartoloną ? Goście którzy robili nam fundament, to ci sami panowie którzy robili nam tynki (o jakości usług wspominałem we wcześniejszych wpisach) i tu również popisali się przebłyskami inteligencji robiąc fundament zgodnie z poziomem gruntu, który jest na spadku. Dzięki temu nasz fundament jest z jednej strony niższy o wysokość bloczka, co teraz kolejny fachowiec musi wyrównać.

Pamiętajcie o tym czego my nauczyliśmy się przede wszystkim – Błąd jednego fachowca to dodatkowy koszt pracy u kolejnego – Kiedy nasi fachowcy wylali nierówno schody, kolejny skasował 100 PLN za skuwanie nierównych stopni.

WB-3394 Szary gres na schodach - skuwanie
WB-3394 Szary gres na schodach – skuwanie

Prace trwają. Musieliśmy trochę opuścić się z bloczkami, ponieważ wjazd do garażu byłby na wysokości 0.5 metra, co z perspektywą budowania stromego podjazdu nie wydało się nam dobrym pomysłem.

Szalunki pod garaż
Szalunki pod garaż
Pierwsza ścianka
Pierwsza ścianka

W sumie i tak w planach mamy podjazd z kostki brukowej, więc delikatny spadek gruntu jest jak najbardziej wskazany, dochodzi przecież podsypka i sama kostka.

Dziś wpadliśmy z żoną na pomysł, aby poszerzyć bramy wjazdowe z 225cm do 250cm, daje to dodatkowe 12cm na wypadek gdyby było ciężko trafić do wjazdu po ciemku 😉 Przez to rozwiązanie regały zaplanowane na ściance działowej będą musiały być przeniesione na ścianę domu. Trudno, co robić 😀 Poniżej schemacik garażu z kotłownią.

WB-3394 rzut garażu
WB-3394 rzut garażu

Powolutku coraz wyżej wznosi się nasz garaż 🙂

Ścianki boczne garażu
Ścianki boczne garażu

I coraz mniej zieleni 🙁

Boczna ścianka
Boczna ścianka
Komin
Komin

I to tyle, za jakieś 2 tygodnie garaż powinien być skończony.

Kafelki czas kończyć

Planowo w poniedziałek kończymy już kafelkowanie, ale wciąż przeraża nas wszechobecny kurz. Kafelki i gres przy cięciu strasznie się pylą, więc warto zabezpieczyć rzeczy w pobliżu takie jak wanny akrylowe itp. które mają dość delikatną powierzchnię na zarysowania.
Obydwie łazienki są już gotowe, trzeba przyznać że nasz glazurnik wykonał kawał dobrej roboty, wyrównując trochę klejem nasze „proste ściany”. Właśnie teraz wychodzą wszystkie błędy naszych tynkarzy, którzy zatynkowali nam w sumie 4 gniazdka, oraz ludzi od wylewek i ich 20 letnie „doświadczenie” w podłogach trzymających poziom. Podsumowałbym to tak: mamy zdjęcia wszystkich instalacji elektrycznych, specjalnie zaopatrzyłem się w 2 wykrywacze przewodów, a i tak musiałem stawać na głowie aby odszukać wszystkie zatynkowane gniazdka i rurę PCV. Dzięki temu odkryłem kilka pożytecznych metod odnajdywania gniazdek przy grubych tynkach cementowo-wapiennych:

– moczenie ścian (Często po zwilżeniu ściany wodą, przez tynk przebijają cienie puszek i gniazdek – tylko przed malowaniem !)
– moczenie i wyszukiwanie pęknięć podtynkowych (Po zwilżeniu tynków, widać ich spękania. Bardzo często spękania występują w miejscu gdzie biegną przewody, można tak trafić do puszek i gniazdek)
– moczenie i wykrywanie przewodzenia (Po zwilżeniu tynków i dotknięciu urządzeniem pomiarowym takim jak Phazer 777, sygnał jest wyraźnie większy) należy uważać aby nie przesadzić z wilgocią i nie zrobić zwarcia 😉

Szukanie gniazdek
Szukanie gniazdek

Metody powstały w celu wykrycia dwóch gniazdek, w których wykrywacze nie dawały sobie rady. Puszki rozdzielające potrafiły być oddalone o 10 centymetrów od gniazdek w pionie, przez co trafienie po przewodzie było raczej niemożliwe. Dzięki temu odnalazłem gniazdka pod prawie 3cm warstwą tynku. Dla tych którzy wierzą w magiczne 5cm na którą to odległość ma wykrywać Phazer 777 pod tynkami, informuję, że producent miał chyba na myśli tynki gipsowe. Przy strukturze cementowo wapiennej 3cm warstwa jest już wystarczająca do stłumienia przewodów pod prądem i zaczyna się rzeźbienie. Prosty test można przeprowadzić zakrywając gniazdko płytką ceramiczną i spróbować je wykryć, głupie 6mm płytki izoluje skutecznie sygnał.

Nic nie przebije jednak panów od wylewek. Byli na tyle niepoważni żeby zalać nam rurę odpływową od wanny (!) Myślałem że wyjdę z siebie kiedy to odkryłem przeglądając zdjęcia instalacji odpływowych. Później sprawdziłem wszystkie inne instalacje na wszelki wypadek, żeby się nie okazało że nie mam odpływu do pralki na przykład 🙂
Odkrycie rury PCV graniczy z cudem, ponieważ nie wykryje jej wykrywacz metalu. Jedyna droga to umieszczenie w niej przez inny wlot jakiegoś wskaźnika. Ja na szczęście nie musiałem odwoływać się do takich metod, ponieważ według fotografii odpływ był dokładnie pod zaworem z wodą. Wykucie go poszło dość szybko.
Kiedy opieprzałem szefa ekipy od wylewek, dostałem ostrą reprymendę na temat zabezpieczania rur gazetami i wyprowadzania rur powyżej poziomu podłogi. Sprawdziłem więc poziom moich zabezpieczeń na starych zdjęciach, żeby mieć pewność – folia zabezpieczająca i wlot były powyżej poziomu podłogi, ktoś musiał więc folię usunąć. Zagadką jest kto to zrobił, ale biorąc pod uwagę fakt że tynkarze, ludzie od wylewek i hydraulik są z wzajemnego polecenia, mogę się tylko domyślać że to nie przypadek. Na wszelki wypadek zakończyliśmy tą podejrzaną linię ludzi z polecenia i jak na razie (odpukać) jest cacy.

No cóż, kiedy emocje opadły okazuje się, że kafelki i gres już schną i już tylko kilka dni dzieli nas od końca prac związanych z glazurą i gresem. Zdjęcia nie oddają niestety wrażeń w na żywo, a wszechobecny pył skutecznie pokrywa podłogi, ale i tak wygląda to całkiem ładnie.

WB-3394 Kafelki w łazience na dole
WB-3394 Kafelki w łazience na dole

Kiedy dojdzie biała armatura, będzie co podziwiać 😉

Łazienka, niebieska glazura
Łazienka, niebieska glazura
WB-3394 Łazienka na górze
WB-3394 Łazienka na górze
WB-3394 Łazienka na górze
WB-3394 Łazienka na górze
Glazura - Cordoba beżowa
Glazura – Cordoba beżowa
WB-3394 schody - szary gres Onyx
WB-3394 schody – szary gres Onyx

I na koniec trochę fotek naszego psiaka ze schroniska. Odkryliśmy ostatnio, że został wytresowany do przynoszenia gazet i ochrony domostwa przed intruzami z zewnątrz 😉 Poza tym w ciągu dwóch dni nauczył się prosić o jedzenie, proste „siad i podaj łapę” wystarczy żeby dostał papu 😉

A tu nasz Fuks ;)
A tu nasz Fuks 😉
Gospodarze ;)
Gospodarze 😉

Powoli kończymy kafelki i gres

Powolutku, chociaż na zwiększonych obrotach zaczęliśmy robić wykończenia w naszym mieszkanku. Chociaż nie ma jeszcze parapetów (co pewnie już niebawem nastąpi) to czas najwyższy było zrobić podłogi i glazurę. Generalnie to trzeba by już malować, ocieplać i zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, ale glazura i ogrzewanie powinny się pojawić w pierwszej kolejności. Oczywiście mieliśmy bardzo ambitne plany co do glazury i terakoty, ale ceny i życie nieco to zweryfikowało. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na klasykę z eleganckimi akcentami, jak również na dobrą cenę i świetne właściwości mechaniczne. Efekt. Białe kafelki w kuchni z pięknym beżowym zdobieniem i beżową fugą elastyczną, oraz szary gres techniczny, o podkreślającym jego mocny charakter czarnym fugowaniu. Gres techniczny to materiał strasznie twardy i glazurnicy za nim nie przepadają 🙂 natomiast spadł mi w bagażniku i żadna płytka nie ma nawet ryski. Gres jest o takiej samej grubości jak płytki ceramiczne, ale jego właściwości mechaniczne są w sam raz na kłótnie z rozbijaniem talerzy 😉

Gres techniczny ONYX

Do łazienki poszły niebieskie kafelki, ponieważ łazienka na dole jest dość ciasna i kolorystycznie chciałem ją trochę ochłodzić. Kafelki podkreśli białą fuga i równie śnieżna armatura. Wszystko powinno doskonale z sobą kontrastować.

Niebieska Cykada
Niebieska Cykada
Niebieska Cykada - łazienka WB-3394
Niebieska Cykada – łazienka WB-3394

Mieliśmy problem z dopasowaniem paneli podłogowych do szarego gresu, jednak ostatecznie znalazłem szare panele imitujące drewnianą podłogę które okazały się strzałem w dziesiątkę i pomimo różnicy kolorów (z przewagą jasno szarego w panelach) dogadują się z sobą świetnie.
A tak mniej więcej będzie to wszystko wyglądać :

Kafelki i gres WB-3394
Kafelki i gres WB-3394
Mycie gresu po fudze
Mycie gresu po fudze

Nasi glazurnicy podchodzili z gresem pod tynki, co jest dosyć częstą praktyką, a na pytanie co teraz tymi szczelinami będzie ? Odpowiadają, że oni nie są od ścian. Warto więc od razu zastanowić się nad cokołami, bo jak twierdzą nasi fachowcy teraz już na nie za późno. Co nam pozostaje ? Listwa maskująca, albo szpachla, uzupełnianie ubytków i malowanie. Warto też upewniać się za co fachowcy liczą sobie extra, czyli rogi, skuwanie nierówności, itp. Poza tym warto uzgodnić z nimi takie kwestie jak wyrównywanie krzywizn ścian kafelkami, bo podobno niektórzy glazurnicy nakładają równą warstwę kleju i idą zgodnie z krzywizną ściany, lub podłogi (!). Jeśli traficie na takich specjalistów od razu im podziękujcie.

Szczeliny pomiędzy gresem a tynkami
Szczeliny pomiędzy gresem a tynkami

Chwilowo glazura i gres nie pokazały swojej pełnej klasy, ale finalnie podkreślą ją meble i odpowiednie oświetlenie, co powinno być trochę zbliżone do tej kuchni :

Inspiracja kuchni
Inspiracja kuchni

Tynki, tynki i po tynkach

Roboty trochę nabrały tempa, Zuza wcisnęła budowlańców we wszelkie możliwe terminy, efektem czego mamy już otynkowany dom 😉 Oczywiście było mi to trochę nie na rękę, bo miałem poprowadzić jeszcze kabel telefoniczny, sieciowy i może coś do głośników, ale niestety udało mi się tylko wyprowadzić przewody z gabinetu i kuchni do wiatrołapu, gdzie dzień po pierwszej obrzutce tynku montowałem jeszcze skrzynkę rozdzielającą. Grunt że coś mi się udało zrobić. Ekipa od tynków poradziła sobie całkiem szybko, chociaż nie obyło się bez niespodzianek. Dowiedzieliśmy się, że tynkarze liczą sobie od metrów bieżących, a więc wszystkie drzwi i okna wchodzą w ilość metrów. Najpierw ekipa popsuła mi puszkę, później ją zatynkowała. Panowie zapomnieli o tym że nie będzie w holu jednych drzwi, więc nie zrobili rogów, a na koniec wyszło nam 16 metrów kwadratowych więcej niż obliczyłem i do dziś nie wiem skąd one się wzięły ? Anyway, tynki są, schną i nasz dom zaczął przypominać dom 😉

WB-3394 Tynki - Salon
WB-3394 Tynki – Salon
WB-3394 Tynki - Gabinet
WB-3394 Tynki – Gabinet
WB-3394 Tynki - Wiatrołap
WB-3394 Tynki – Wiatrołap

Przy okazji wyrównałem wszystkie pagórki powstałe w wyniku kopania fundamentów pod garaż 🙂

WB-3394 Fundamenty pod garaż
WB-3394 Fundamenty pod garaż

Wylewki cz.2

Wylewki na parterze gotowe. Przyjechała ekipa, uwinęli się w ciągu 4 godzin robiąc wylewki mixokretem. Piętro niestety za tydzień, ponieważ nie uprzątnęliśmy góry z desek i nie kupiliśmy styropianu, więc fachowcy stwierdzili że nie są od znoszenia desek i robią tylko dół 😉 Cóż, przyjadą za tydzień, kochają nas a my ich, więc ciężko się rozstać. Tak czy inaczej, wylewki są całkiem cacy, dziś zaczęliśmy podlewać dół według zaleceń naszych fachowców, a podłoga chłonie wodę strasznie 😉 Wzięliśmy z sobą teściową i naszego Fuksa, którego adoptowaliśmy z Azylu pod psim Aniołem. Fuks się trochę wybiegał, ale generalnie to leniwa bestia więc większość czasu wylegiwał się w najczystszych miejscach, pewnie po to aby skutecznie ubrudzić mi spodnie i tylne siedzenia w samochodzie 😀
Posprzątaliśmy górę, wrzuciliśmy tonę desek na strych, wynieśliśmy tonę gruzu po hydraulice i kurzu niewiadomego pochodzenia (?) Posłużyły nam skutecznie do podniesienia gruntu obok fundamentów. W wolnej chwili trzeba będzie podsypać podmurówki i zacząć w końcu coś siać.
Anyway, coraz bliżej końca.

WB-3394 wylewka gruba - parter
WB-3394 wylewka gruba – parter
WB-3394 wylewka gruba - parter pod schodami
WB-3394 wylewka gruba – parter pod schodami
WB-3394 wylewka gruba - parter sypialnia
WB-3394 wylewka gruba – parter sypialnia
Fuks
Fuks
Fuks ze schroniska
Fuks ze schroniska

Hydraulika część 2

Po wylewkach przyszedł czas na rozprowadzenie wody po mieszkaniu. Instalację robił nam pan Stanisław Kurowski z zespołem, co w sumie zajęło mu około 5 dni.
Urządzenie wzbiorcze znajduje się na strychu, jedna rozdzielnia pod schodami, druga przy wejściu do łazienki na piętrze. W sumie wyszło nam 10 punktów w których będą kaloryfery. Pan Stasiu wymienił nam też rurę odpływową z piętra, bo jak słusznie zauważył jest za wąska do pralki, prysznica i zlewu, przez co woda może wolno spływać. Dodatkowo wykorzystaliśmy dobry moment na doprowadzenie powietrza do kominka z zewnątrz i zamontowaliśmy rurę PCV.
Kolejny etap budowy mamy już za nami.

Hydraulika WB-3394 - Salon
Hydraulika WB-3394 – Salon
Hydraulika WB-3394 - Łazienka
Hydraulika WB-3394 – Łazienka
Hydraulika WB-3394 - Wiatrołap i korytarz
Hydraulika WB-3394 – Wiatrołap i korytarz
Hydraulika WB-3394 - Sypialnia
Hydraulika WB-3394 – Sypialnia
Hydraulika WB-3394 - Łazienka na piętrze
Hydraulika WB-3394 – Łazienka na piętrze
Hydraulika WB-3394 - Łazienka wewnątrz
Hydraulika WB-3394 – Łazienka wewnątrz
Hydraulika WB-3394 - Łazienka wewnątrz
Hydraulika WB-3394 – Łazienka wewnątrz

Wylewki i fundamenty pod garaż

W końcu po małych perturbacjach z ekipami udało się nam zebrać zespół i zrobić najważniejsze na chwilę obecną wylewki i fundamenty pod garaż. Wszystko oczywiście na ostatnią chwilę, ponieważ od 23 do 28 czerwca mieliśmy z Zuzą zaplanowany wjazd do Paryża. W trakcie samych prac budowlanych okazało się, że facet który doprowadzał nam wodę przerwał przewody w ziemi i nie można było korzystać z dużej betoniarki. Na szczęście mała betoniarka nie zawiodła i panowie w ciągu 3 dni ogarnęli temat wylewek i fundamentów. Poniżej efekty:

Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394

Jak widać popełniliśmy mały błąd, a mianowicie dołączyliśmy fundamenty do tych istniejących po bokach, przez co nie zamknęliśmy pełnego obwodu fundamentów. Ma to wpływ podczas osiadania garażu kiedy poziom garażu i domu będzie się zmieniać. Dom stał już przez zimę, natomiast garaż jest świeży, przez co mogą pojawić się pęknięcia kiedy poziomy nie będą równe. Bądźmy jednak dobrej myśli, najważniejsze już za nami.

Majówka 2010 – Zakopane

Trzeba przyznać, że był to nasz najbardziej hardkorowy wyjazd ze wszystkich do tej pory 😉 Postanowiliśmy pojechać na naszą majówkę do Zakopanego, czyli tam gdzie jesteśmy praktycznie co roku, ale tym razem zdecydowaliśmy się udać tam samochodem. Biorąc pod uwagę fakt, że zamierzaliśmy jechać na gazie, koszty paliwa byłyby i tak mniejsze niż jazda pociągiem. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w 420 km trasę.

Całą drogę prowadził nas Krzysiu Hołowczyc z powolnego GPS-a i tak sprytnie pokierował naszą trasą, że wylądowaliśmy w 3 godzinnym korku w Warszawie i klimatyzacją tak marną, że lepiej otworzyć było szyby 🙂 Już wtedy wiedzieliśmy, że nici z planowanych 6.5 godzin trasy, chociaż Hołowczyc był uparty i w Warszawie twierdził, że zostało nam jeszcze 4 godziny do celu 😛

Po bólach i mękach spowodowanych korkami w każdej większej miejscowości takich jak Warszawa, Radom, Kielce i Kraków. Po blisko 9.5 godziny jazdy po godzinie 23.00 dojechaliśmy w końcu na miejsce. Tym razem noclegowaliśmy u Pani Ani Spyrły na ulicy Do Samków 11a. Za 45 PLN za osobę mieliśmy całkiem przytulny pokoik z łazienką i bardzo przyjemny pobyt … polecamy. Poniżej kilka fotek dla tych którzy zastanawiają się nad noclegiem w Zakopanym:

Łóżko
Łóżko
Garderoba
Garderoba
Łazienka
Łazienka

DZIEŃ 1

Wyruszyliśmy wcześnie rano z konkretnym planem zdobycia Kasprowego. O godzinie 10.00 wychodziliśmy już z pokoju i zmierzaliśmy w kierunku przystanku autobusowego. O godzinie 10.30 byliśmy już w Kuźnicach robiąc konkretne zakupy (okulary przeciwsłoneczne, baterie, napoje i suchy prowiant). Ruszyliśmy. Po blisko 1.5 godziny marszu byliśmy już na naszym pierwszym przystanku, który jest jednocześnie miejscem przesiadki kolejki linowej na Kasprowy. Tu zrobiłem też kilka fotek, po czym udaliśmy się w długą i wyczerpującą wspinaczkę. Po blisko 2-3 godzinach udało się nam w końcu dotrzeć na szczyt 🙂 Po drodze zrobiliśmy dużo fotek, nagraliśmy kilka filmów video z których w przyszłości może powstać fajny materiał. A poniżej wyczekiwane fotki 🙂

Szlak na Kasprowy
Szlak na Kasprowy
Zielony szlak na Kasprowy
Zielony szlak na Kasprowy
Droga na Kasprowy
Droga na Kasprowy
Widok z Kasprowego
Widok z Kasprowego
Zuza na Kasprowym
Zuza na Kasprowym
Ja na Kasprowym
Ja na Kasprowym
Widok na Tatry z kolejki
Widok na Tatry z kolejki
Widok na Tatry z kolejki na Kasprowy
Widok na Tatry z kolejki na Kasprowy

Na Kasprowym wstąpiliśmy do Dominium Pizza aby doładować baterie grzanym winem i pizzą. Pech chciał, że dostaliśmy przypaloną pizzę, więc czym prędzej ją odniosłem i zażądałem nowej. Przez całą akcję straciliśmy jakieś 30 minut, ale w końcu udało się nam zjeść i kupić bilety powrotne dzięki czemu zjechaliśmy sobie kolejką z Kasprowego w dół i zdążyliśmy na busik który odwiózł nas prosto do kwatery. Zmęczeni, ale głodni kolejnych przygód, ruszyliśmy w kierunku Krupówek i Zakopiańskiej sceny muzycznej, gdzie przygrywał „Słodki Całus od Buby”. Lekka mżawka i chłodny wiaterek nie odstraszył nas i reszty fanów zespołu od bisowego numeru zespołu „Nie ma rzeczy niemożliwych”. Po całej akcji kupiliśmy sobie jeszcze jakieś francuskie winko o dźwięcznej nazwie „Baron” lub podobnej i opróżniliśmy całą butelkę na Gubałówce 😉 Dzień zleciał nam przednio.
Na koniec pstryknęliśmy jeszcze kilka fotek w przejściu z Krupówek :

Przejście z Krupówek
Przejście z Krupówek
Słodki całus od Buby
Słodki całus od Buby

DZIEŃ 2

Bez konkretnego planu, który wyklarował się nam dopiero w drodze do Kuźnic ruszyliśmy szlakiem Gąsienicowym z przystanku Kuźnicowego. Na początku zaskoczył nas deszcz, ale schroniliśmy się w pobliskich chatach, zjedliśmy Twixy i ruszyliśmy dalej w drogę. Trzeba przyznać, że szlak dał nam od początku w kość. Na początku był lekki i prosty, aby po chwili piąć się ostro w górę. Moja kondycja ledwo to wytrzymała. Po drodze pstryknęliśmy dużo fotek, okolica była naprawdę ładna, chociaż im wyżej wchodziliśmy tym większa otaczała nas mgła. Zanim to jednak nastąpiło, udało się nam pstryknąć fotki saren, które niewzruszone wybiegły sobie poskubać trawkę.

Sarny na szlaku gąsienicowym
Sarny na szlaku gąsienicowym

Później było coraz mniej widać. Po blisko godzinie marszu zasięg widoczności ograniczał nas do 7 metrów. Przez słabą widoczność nie byliśmy świadomi jakie przepaście znajdują się pod naszymi nogami. W pewnej chwili usłyszeliśmy coś przypominającego pomruki niedźwiedzia, żartowaliśmy sobie że to mój żołądek, ale okazało się, że dzięki mgle ludzki głos przypomina pomruk i blisko 10 metrów od nas rozmawiała sobie grupa ludzi 😉
Po co najmniej 2 godzinkach drogi dotarliśmy do Betlejemki, skąd zdecydowaliśmy się na 35 minutowy marsz do Czarnego stawu. Trasa nie była lekka, z lewej urwiska, z prawej lawiny 🙂 i tak przez całe 30 minut. W końcu jednak się udało. Dotarliśmy do Czarnego Stawu, gdzie zrobiliśmy kilka fotek, po czym udaliśmy się do Hali Gąsienicowej do schroniska na obiadek. Zamówiliśmy sobie kiełbaskę i placek ziemniaczany, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Wracaliśmy już inną trasą szlaku gąsienicowego, który pokonaliśmy w dokładnie założonym czasie, robiąc przy tym fotki i wypatrując grasującego gdzieś nieopodal niedźwiedzia.
Udało się praktycznie na ostatnią chwilę 🙂 ostatni busik odchodził o godzinie 19.00. Wróciliśmy do kwatery i ostatkiem sił padliśmy na łóżko.
A poniżej trochę fotek z naszej przygody:

Szlak Gąsienicowy
Szlak Gąsienicowy
Szlak na Czarny Staw
Szlak na Czarny Staw
Zuza na szlaku na Czarny Staw
Zuza na szlaku na Czarny Staw
Zuza nad Czarnym Stawem
Zuza nad Czarnym Stawem
Ja nad Czarnym Stawem
Ja nad Czarnym Stawem
Przepaść na szlaku gąsienicowym
Przepaść na szlaku gąsienicowym
Ponura mgła na szlaku gąsienicowym
Ponura mgła na szlaku gąsienicowym

DZIEŃ 3

Dzień trzeci pokrzyżował nam skutecznie plany. Po raz pierwszy nie udało się nam wejść na Gubałówkę i zjeść naszego Zbójnickiego Placka który Zuza tak lubi. Okazało się, że przez dwa dni z tylnego koła zeszło nam całe powietrze. Pani Ania szybko zawołała swojego szwagra który na szczęście miał pompkę i zacząłem pompować koło w nadziei że po prostu poluzował się wentyl. Niestety, już po chwili było jasne, że na oponie wyskoczył guzek przez który uciekało powietrze. Zapasowe koło było niestety w bardziej opłakanym stanie, więc pozostało nam jedynie liczyć na to, że kupimy koło gdzieś po drodze. Szwagier Pani Ani poradził nam dopompowywać się co jakiś czas na stacjach, jeśli w święto nie uda się nam niczego znaleźć … i tak też zrobiliśmy. Przez całą drogę, czyli 450 kilometrów nie udało się nam znaleźć otwartej wulkanizacji, poza jedną w której była otwarta brama, ale do gospodarza nie mogliśmy się dodzwonić 😉 Czysty hardkor, 450 km na przetartej oponie. Maksymalnie 80 km/h na trasie żeby przypadkiem coś nie pękło. Dopompowywanie co 40 km koła, które w krytycznym momencie miało 0.9 bara 🙂 i dojechaliśmy !
Na miejscu od razu wziąłem się za wymianę koła. Na szczęście był zapas. Tu czekała nas kolejna niespodzianka, śruby nie chciały drgnąć, ale po wyczarowaniu rurki udało się mi jednak odkręcić koło i zmienić na sprawne. Po powrocie na górę zdjąłem skarpety i wchodząc do pokoju zawadziłem o coś niewielkiego leżącego na podłodze. Po bliższym zbadaniu okazało się że wdepnąłem w trzmiela, który jak gdyby nigdy nic spał sobie na wykładzinie 😉 zapakowałem go w szklankę i wypuściłem na wolność. Po blisko 9 godzinach drogi powrotnej, wymianie koła, uwolnieniu trzmiela i rozpakowaniu, padłem na wyro i tak już zostałem 🙂
A tu bohaterski trzmiel:

Trzmiel ?
Trzmiel ?

Wyjazd po raz kolejny nie obszedł się bez przygód, ale naprawdę miło go wspominamy 🙂

KTR 2010 – Gala

We wtorek 27.04.2010 odbyła się uroczysta gala KTR 2010 w której miałem okazję uczestniczyć jako przedstawiciel swojej firmy. Galę prowadziła Beata Sadowska, a znaleźli się na niej ludzie ze ścisłej czołówki reklamy w Polsce i nie tylko. Nominowana była nasza kartka świąteczna w kategorii – media interaktywne – i zdobyliśmy brązowego KTR-a ! Przede mną zostało już ostanie zadanie tego wieczoru, czyli odebranie nagrody 😉

Na samej gali było miło, chociaż trwała strasznie długo. Ponad 3 godziny siedzenia w ciasnych krzesełkach Teatru Dramatycznego w Warszawie dało o sobie znać. Oczywiście spotkałem całą swoją konkurencję i znajomych z innych agencji interaktywnych, którzy kopią dupska swoimi zdolnościami. Długo by opowiadać, ale wydaje mi się, że najlepiej klimat oddadzą same fotki z gali.

Gala KTR 2010
Gala KTR 2010
Betata Sadowska KTR 2010
Betata Sadowska KTR 2010
KTR 2010 - odbieram nagrodę
KTR 2010 – odbieram nagrodę
KTR 2010 - odbieram nagrodę
KTR 2010 – odbieram nagrodę