Sebek i Wiolka się pobierają

Wiemy już od jakiegoś czasu, ale oficjalne zaproszenie wpadło nam w łapki 19.04.2010.

Teraz możemy się oficjalnie pochwalić że świętujemy ślub Wiolki i Sebka 3 czerwca w Zielonkowskim „Galopie”. Sam ślub odbędzie się o godzinie 16.00 w Kobyłce, co znaczy że mam już tylko 1.5 miesiąca żeby schudnąć i zmieścić się w swój stary garnitur 🙂 Oczywiście tradycyjnie już będę stał za swoim obiektywem, aby zawstydzić pozostałych fotografów. No i pamiętać, żeby nie skończyć imprezy przed 24.00 🙂

Zaproszenie - Sebka i Wiolki
Zaproszenie – Sebka i Wiolki
Zaproszenie - Sebka i Wiolki otworzone
Zaproszenie – Sebka i Wiolki otworzone

Garaż i ganek

Zmiany WB-3394

Po długich rozważaniach zdecydowaliśmy się na dobudowanie garażu i ganku. Niestety w chwili kiedy zdecydowaliśmy się na garaż stwierdziliśmy, że możemy wykorzystać część garażu na zrobienie kotłowni i wstawienie tam pieca, więc sprawa się nieco skomplikowała. Po części rozwiązało to sprawę ogrzewania, które ograniczało się tylko do kominka z płaszczem wodnym na pellet i termy elektrycznej. Niestety nie mamy w okolicy gazu, ani ciepłej wody, więc o sprawy ogrzewania i ciepłej wody musimy zadbać sami, dlatego też kotłownia w garażu powinna rozwiązać część naszych problemów.

Prawo nakazuje oddzielenie kotłowni od garażu, więc konieczne będzie postawienie ścianki. Z moich wstępnych szkiców (patrz. foto wyżej) wynika, że pomieścimy tam również opał. Miejmy nadzieję że prawo nie będzie temu przeciwne i architekt nie popuka się w głowę. Musimy do tego doliczyć jeszcze jakieś okno, bramy garażowe i drzwi.

Ganek też nie jest wcale prostą sprawą jeśli weźmiemy pod uwagę otwieranie drzwi na zewnątrz i swobodne przechodzenie przez ganek. Wygląda na to, że 2 metry długości ganka to wcale nie tak dużo, jeśli drzwi zajmują 90 cm a chcemy swobodnie ściągnąć buty. Jeśli dorzucimy do tego jeszcze szafę i jakiś regalik na buty, wychodzi nam już 6m2. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze chodnik, ponieważ nasz ganek jest na spadku gruntu, oraz okno żeby ganek nie wyglądał jak bunkier.

Koszty, koszty, koszty …

Za to spójrzmy na pozytywy. W końcu będę mieć swoją narzędziownię 🙂

Nowy Rok 2010

Sylwester nie obył się bez przygód, na początku okazało się, że nie przyjedzie nasz autobus, więc wszyscy z umówionych przystanków przenieśli się na stacje PKP. Kiedy już solidnie zmarzliśmy przyjechał nasz pociąg, a po drodze dołączyli do nas kolejni imprezowicze.

Panowie
Panowie
Panowie
Panowie
Panie
Panie
Panie
Panie

Dotarliśmy solidnie rozweseleni na dworzec Wileński. Dosłownie w ostatniej chwili wpadliśmy do stojącej na przystanku 4-ki, dojechaliśmy do placu Bankowego a następnie do Centrum. Przy wejściu do Mirage niespodzianka … sprawdzanie damskich torebek w poszukiwaniu alkoholu. Tak sobie myślę, że wystarczyło podnieść cenę zaproszeń o 100 PLN i dołączyć do stolika alkohol aby oszczędzić ludziom takiej żenady, no ale może w Warszawce to jakaś norma 😉

Tak czy inaczej dotarliśmy do środka. A później był już czysty hardkor 🙂

Pogaduchy
Pogaduchy
Imprezka
Imprezka
Parkiet
Parkiet
Sala lat 70-tych
Sala lat 70-tych
Tańce
Tańce
Powitanie Nowego Roku
Powitanie Nowego Roku

I tak przebiegła impreza w tym roku. Było fajnie, ale na przyszły rok mamy już dość Warszawy 🙂
Wszystkiego dobrego !

Sylwester 2009/2010

Już tylko kilka godzin dzieli nas od Nowego Roku 2010, który będziemy świętować w Warszawie w klubie Mirage. Bardziej szczegółową relację zdamy już w Nowym Roku, o ile starczy nam na to sił 🙂 Na klub zdecydowaliśmy się wspólnie z ośmioosobową ekipą w składzie ( Czesio, Dziubasek, Fero, Sebek, Wiolka, Ewelina, Zuzia i ja ), na miejscu okazało się, że zostało jedno miejsce ośmioosobowe przy samym barze ! Od razu zapowiedziałem że to miejsce odpada, więc zaproponowano nam dziesięcioosobową lożę. Nie było zbyt wiele czasu do zastanowienia, więc prawie natychmiast zdecydowałem że bierzemy wolną dziesiątkę, a po blisko tygodniu mieliśmy już dodatkowe dwie osoby w Sylwestrowym składzie 🙂

Na chwilę obecną trwają przygotowania do zabawy. Pacykowanie, makijaże, loczki i brokat.

Loczki
Loczki
Pacykowanie
Pacykowanie
Przymiarki
Przymiarki
Agieszka wraca od fryzjerki
Agieszka wraca od fryzjerki
Ostatnie przygotowania
Ostatnie przygotowania

Mamy wodę i prąd

Oficjalnie w naszym gniazdku mamy już wodę miejską i oświetlenie. Kosztowało nas to sporo grosza, ale kolejny etap za nami … no może nie do końca za nami. Niestety na skutek nieprzewidzianych okoliczności człowiek który podłączał wodę założył nam dwa liczniki ! We wstępnych ustaleniach woda miała mieć początek w dużym domku i być rozdzielona do małego, niestety została rozdzielona już wcześniej i zostały założone dwa liczniki. To długa historia. Docelowo do końca roku nasz fachowiec ma to poprawić. Miejmy nadzieję, że zima nie popsuje mu planów, bo nie otrzyma reszty gotówki 🙂

Wodomierz
Wodomierz

Po podłączeniu prądu przez elektrownię zamontowałem już kilka żarówek (w czym dzielnie pomagał mi Fero będąc na kacu po wieczornym grillowaniu ).

Salon
Salon
Poddasze
Poddasze

Na koniec okazało się, że górka gliny z którą walczyłem przez trzy tygodnie, a właściwie jej resztki, zostały do końca rozkopane podczas instalacji wody. Tak więc zaoszczędziło nam to trochę pracy i teren naszego przyszłego ogródka został trochę bardziej wyrównany. Niestety jak to zwykle bywa ucierpiały na tym porzeczki, które Agnieszka od wielu lat pielęgnowała. Cóż … potrzeba wyższa 😛

Zawór
Zawór

Okna i drzwi, czyli stan surowy zamknięty

W końcu.
Firma która deklaruje 28 dni roboczych na realizację zamówienia wyrobiła się dokładnie w 21 dni. Zamówiliśmy oczywiście najtańsze okna i drzwi, chociaż w sumie na takie nie wyglądają. W cenie był również montaż. Generalnie firma skasowała nas na blisko 8 tysięcy za 6 okien, 1 drzwi wejściowe i 1 balkonowe. Podobno to tanio, nie chcę wiedzieć ile będzie kosztował dach.

Drzwi balkonowe
Drzwi balkonowe
Drzwi wejściowe
Drzwi wejściowe

Jeszcze trochę i będzie wyglądać tak:

Perełka
Perełka

Hotel Elotia i 25 powodów dla których nie warto wybierać się na Kretę

Nasza podróż poślubna właściwie się nie odbyła. Piszę tak, ponieważ po naszym ślubie mieliśmy zaledwie tydzień czasu na podróże, cztery vouchery do SPA w Bochni i budowę domu w międzyczasie. Można się domyślić, że zamiast lecieć na Bali, czy Kubę po ślubie, od razu wybraliśmy się do SPA odpoczywać. Praktycznie całą odłożoną z wesela kasę przeznaczyliśmy na dom. Odkładaliśmy więc naszą podróż poślubną z miesiąca na miesiąc i w końcu jakoś udało się nam z żoną wspólnie zgrać urlopy na nasze „spóźnione wakacje”. Na co padło ? Z okazji biletów „ostatniej szansy”, czyli tak zwanego Last Minute, padło na Kretę. A oto kilka słów zrzędliwego Polaka na temat kultowej Greckiej wyspy czyli Krety 🙂

Decyzję podjęliśmy w ciągu kilku godzin. Do biura EasyTravel skierowałem się z polecenia kolegi z pracy, który był ze wspomnianego biura podróży zadowolony. Na miejscu natychmiast dowiedziałem się o możliwości wyjazdu dokładnie w terminie mojego urlopu. Na wstępie dostałem trzy różne oferty cenowe i lokalizacyjne do wyboru. Dziś wiem, że lokalizacja (umiejscowienie) było naprawdę dobre, natomiast zakwaterowanie było największą porażką tego roku. Zacznijmy może od początku.

Elotia kategoria
Elotia kategoria
Elotia cennik
Elotia cennik

Hotel Elotia jest w tej chwili hotelem 2 gwiazdkowym, a nie jak to opisuje większość biur turystycznych 3 gwiazdkowym. Trzeba przyjąć poprawkę o co najmniej jedną gwiazdkę na hotele pomiędzy Europejską a Afrykańską częścią świata i dokładnie czytać opis kategorii. „Kategoria oficjalna: C, w trakcie kategoryzacji *** (3 gwiazdkowej)”. Jeśli chodzi o mnie to ten hotel nie zasłużył nawet na dwie gwiazdki, a dlaczego ?

1. Prysznic

Pokój Elotia
Pokój Elotia

Prysznic jest wynalazkiem zdawałoby się tak pospolitym i codziennym, że zaczyna się go doceniać dopiero wtedy kiedy zaczyna go nam brakować. Pierwsze (poza dziwnym zapachem i smakiem PRL-u ) co nas przywitało w pokoju po zameldowaniu, to dwie „rączki od prysznica” położone na biurku. Zanim zacząłem się domyślać co wspomniane rączki robią na biurku, ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że syn właścicielki Hotelu, jest również głównym konserwatorem i przyszedł nam naprawić prysznic. Towarzyszyła mu Rosjanka, która jak się później okazało była odpowiedzialna za utrzymanie czystości w naszym pokoju. Po pierwszej próbie wymiany prysznica okazało się, że nie jest to odpowiednia końcówka prysznicowa i za pięć minut syn właścicielki ponownie spróbuje wymienić końcówkę prysznica. Po dziesięciu minutach znów usłyszeliśmy pukanie, aby po chwili dowiedzieć się, że to w dalszym ciągu nie jest pasująca końcówka. Dostaliśmy informację że na chwilę obecną prysznic działa, ale część wody leci kranem, a część prysznicem, ana prawidłową końcówkę musimy poczekać do jutra, tyle że … jutro nie nastąpiło już nigdy. Przez siedem dni naszego pobytu nikt nie zainteresował się już wymianą prysznica. Dlatego też naszym ulubionym zwrotem opisującym zaangażowanie w hotelu Elotia jak i wogóle Greków pozostanie już chyba na zawsze jedno słowo – Tomorrow (czyt. Jutro) –

2. Lodówka

Elotia lodówka
Elotia lodówka

Właściwie to nie lodówka, tylko chłodziarka. Na Krecie przyszło nam korzystać właśnie z takiej z pokrytej rdzą i brudną jak ruska konserwa lodówki, które standardowo są na wyposażeniu pokojów w hotelu. Na początku byłem święcie przekonany że lodówka jest zepsuta, ponieważ w ciągu 30-50 minut od uruchomienia nie było czuć żadnej zmiany temperatury wewnątrz. Zgłosiłem więc usterkę, którą odwołałem wieczorem, ponieważ chłodziarka zaczęła jakimś magicznym sposobem normalnie pracować. Lodówka ta okazała się niezbędnym urządzeniem naszego pokoju, chociaż o jej czystości i zapachu wewnątrz chcielibyśmy z żoną zapomnieć.

3. Szafa na ubrania

Elotia szafa
Elotia szafa

To co uderzyło nas najbardziej to szafa. Już dawno nie mieliśmy okazji wąchać tak paskudnych zapachów po jej otworzeniu, a plamy na jej ściankach wskazywały na intensywne użytkowanie jej przez jakąś niereformowalną fleję. Staraliśmy się przez cały nasz pobyt zbytnio jej nie używać.

4. Balkon i widok z balkonu

Elotia balkon
Elotia balkon

Balkon był sam w sobie paradoksem naszych wczasów. Z jednej strony był obskurny z widokiem na dachy (częściowo z widokiem na dach taverny, częściowo z widokiem na drzewa), a z drugiej strony skutecznie zasłaniał wszystko więc można było spokojnie chodzić w pokoju bez gaci 🙂 co kto lubi, my raczej wolelibyśmy widok na morze. Na balkonie nie działało światło, czego plusem była znikoma obecność komarów w pokoju.

5. Ręczniki

Elotia reczniki
Elotia reczniki

Już dawno nie miałem okazji wycierać się niedopranym i postrzępionym na krawędziach ręcznikiem. Nie każdemu to przeszkadza, ale na szczęście mieliśmy swoje własne ręczniki (bardzo dobrej jakości produkt Polski, kupiony za kilkanaście złotych w Carefour).

6. Radiowęzeł

Elotia radiowęzeł
Elotia kontrasty technologii

Miał być radiowęzeł no i jest 🙂 tyle że nie działał. W pewnym momencie naszego pobytu zaczęliśmy się zastanawiać czy to nie podsłuch. Na wszelki wypadek głośno stękaliśmy podczas seksu, aby jakość nagrania była wystarczająca do amatorskich produkcji porno.

7. Zamek w drzwiach łazienki

Elotia zamek w łazience
Elotia zamek w łazience

Pewnie was zaskoczę, ale zamek nie działał. W sumie można było go przekręcić, ale nic poza tym.

8. Klimatyzacja w pokoju

Elotia wentylacja WC
Elotia wentylacja WC


Za jedyne 5 Euro dziennie dostajemy pilota do klimatyzacji. Wybornie.

9. Klamerki do szuflad

Elotia łóżko
Elotia łóżko

Ciężko było nam otwierać szuflady w hotelu, jakoś nie bardzo było za co złapać. Na szczęście obsługa pozostawiła w szufladach pourywane kołatki, prawdopodobnie mieli nadzieję, że jakoś je przyspawamy. To wszystko przez popularne kawały o Polakach spawaczach.

10. Spłuczka

Elotia WC
Elotia WC

Po pięciu użyciach spłuczka blokowała się i woda nie przestawała spływać. Konieczna była interwencja, czyli zdjęcie pokrywy spłuczki i poprawienie ręczne (zgadnijcie kto to robił ? Ja.). Dodatkowo w całej Grecji nie można wyrzucać papieru toaletowego do sedesu, ponieważ rury odpływowe są o mniejszej średnicy niż obowiązujący w Europie standard i kibelek potrafi się zapchać.

11. Piwo w hotelu

Elotia piwo
Elotia piwo

Jednego z wieczorów nie zdążyliśmy kupić piwa w supermarkecie i byłem zmuszony kupić browar bezpośrednio w hotelu Elotia. Efekt ? 3.30 Euro za butelkę piwa i komentarz właścicielki – Powinien Pan zamawiać u nas obiady, mamy bardzo smaczne domowe dania – Nie dziękuję, w tavernach jest taniej i nie odgrzewają mrożonego żarcia z Lidla.

12. Okresowe braki wody

Elotia basen
Elotia basen

Pewnego dnia zabrakło wody w kranie, był to dość poważny problem bo właśnie wróciliśmy z plaży. Na szczęście Polak potrafi … wykąpaliśmy się w basenie. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Basen o godzinie 20.00 jest chlorowany, więc nie polecam do niego wchodzić po tej godzinie.

13. Bilety

Elotia bilety
Elotia bilety

Jednorazowy bilet autobusowy do Chani (5-6 przystanków) można kupić tylko w lokalnych minimarketach za 0.90 Eurocentów lub 1.5 Euro w autobusie.

14. Supermarkety

Elotia Inka
Elotia Inka

Są ustawowo zamknięte w weekendy. Jakby mało było sjesty 14.00-17.30 w soboty i niedziele zakupy można zrobić tylko w lokalnych sklepikach i minimarketach prowadzonych przez Greków.

15. Port w Chani

Chania starówka
Chania starówka

Śmierdzi jak na Krupówkach, konie, bryczki i świeża morska bryza. Nic tylko zjeść obiad w portowej tawernie.

16. Targowisko w Chani
Najstarsze targowisko na Krecie powstałe w 1913 roku. Już po samym wyglądzie można stwierdzić że chyba nigdy nie było remontowane. Odpadające tynki, brud i smród sera gouda, który trzymają tam w temperaturze 28 stopni wystraszył nas skutecznie.

17. Chania

Chania starówka
Chania starówka

Zatłoczona bardziej niż Krupówki w majowy weekend. Praży słońce, śmierdzą spaliny samochodów stojących w korkach a kurzy się jak na Woodstocku. Deszczu raczej tu nie zaznacie.

18. Tawerny

Chania taverny
Chania taverny

Jeśli restauracji nie prowadzą Grecy zapomnijcie o chlebie, arbuzach i innych dodatkach do posiłku. Jeśli kelner rozpozna waszą narodowość, natychmiast zmieńcie lokal. Kelnerzy w Grecji potrafią powiedzieć – Dzień dobry – w co najmniej 10 językach, ale wystawiać rachunki tylko po Grecku (czyt. jak mi się zachce to podejdę).

19. Rachunki

Chania taverny
Chania taverny
Agii Apostoli taverna
Agii Apostoli taverna

Jeśli jesteś po raz drugi w tej samej tawernie i chcesz prosić o rachunek najlepiej jest wstać i pomachać. Ich uwaga jest ściśle skoncentrowana na klientach którzy stoją i czekają na stolik, albo wychodzą bez płacenia rachunku. Jeśli czekasz na rachunek ponad 30 minut, znaczy to że jesteś stałym klientem. Powyżej zamieściliśmy logo taverny w której czekaliśmy na rachunek uwaga … godzinę 🙂

20. Plaże

Agii Apostoli Plaża
Agii Apostoli Plaża

Niewiele lepsze od Polskich. W zatoczkach pełno wodorostów, glonów lub innych liści z morza. W bardziej zatłoczonych plażach puste plastikowe butelki, kubeczki lub inne ścierwo pływające w wodzie. Na każdej plaży pety, śmieci i piasek który boleśnie parzy w stopy. Na niektórych plażach sztorm wypłukuje glony i wodorosty, które niemiłosiernie capią odstraszając turystów.

21. Komary i inne ścierwa

Mucha w Grecji
Mucha w Grecji

W ciągu dnia na każdym drzewie i palmie skrzypią cykady. Te małe paskudztwa występują dosłownie wszędzie a ich hałas doprowadza do szału. Wieczorami atakują nas komary, pojawiają się dokładnie kilka minut po zachodzie słońca, zupełnie jak wampiry. Na balkonie pełzają różnego rodzaju stonogi, ale nie takie jak w Polsce, stonogi w Grecji to bydle o długości 20 cm i szerokości około 5cm. Wyglądają jak pełzająca podwawelska.

22. Grecy potrafią być bezczelni
Kiedy znajdujesz sobie zaciszne miejsce na plaży, aby twoja żona mogła opalać się bez stanika, Grecy potrafią być na tyle bezczelni, że rozkładają się 2 metry obok Ciebie z rodziną i dziećmi. Co ciekawe ich żony kompletnie nie czują się zazdrosne z dumą prezentując swoje fałdy tłuszczu i obwisłe piersi.

23. Grecy uwielbiają dłubać w nosie
Ciekawostka zauważona głównie na plażach. Grecy potrafią godzinami dłubać w nosie i pocić się na leżakach.

24. Wycieczki z EasyTravel

Wycieczki Easytravel
Wycieczki Easytravel

Wycieczki organizowane przez biura podróży są z reguły zajebiście drogie. Koszt wycieczki do Santorini z Easytravel to około 14o Euro (plus posiłek na promie i opłaty portowe), natomiast koszt rejsu we własnym zakresie w zależności od tego ile godzin prom będzie przebywać w Santorini to wydatek od 20 Euro za osobę … delikatna różnica.

25. Właściciele hoteli i Rosyjska obsługa

Elotia śniadanie
Elotia śniadanie

Rosjanie pracujący w obsłudze hotelowej po prostu nie mogą znieść myśli że muszą nam Polakom usługiwać. Da się to bardzo wyraźnie odczuć podczas rozmowy, wszystko robią niechętnie odpowiadając „tak” lub „nie” i wzdychają obracając się na pięcie. Jeszcze lepsza była w naszym hotelu właścicielka. Trzeciego dnia bezczelnie podeszła do nas przy wszystkich gościach i powiedziała – Od jutra mogą brać Państwo tylko dwa talerze do śniadania, w tej chwili naliczyłam ich osiem – co ciekawe nie byliśmy jedynymi którym prawiła podobne reprymendy. Polki ze stolika obok (siedzieliśmy na tarasie) rozmawiały ze sobą tak – Ja tam więcej nie pójdę po chleb – cóż można dodać … mobbing. Dodatkowo trzeba dodać i opisać jak wygląda śniadanie kontynentalne. W Elotii były to : mielonka (najtańsza z Lidla), ser żółty, pomidory (nie takie jak w Polsce, takie które wyglądają jak papryka), jajka, dżem (jabłkowy i truskawkowy), chleb, płatki kukurydziane z jogurtem, sok (rozcieńczany z wodą) i herbata. Taki konkretny zestaw jedliśmy w Elotii przez 7 dni, Agnieszka miała już tego dość 🙂

Jak widać pobyt w hotelu przebiegał nam koszmarnie. Dało się to bardzo wyraźnie odczuć u innych w powrotnej drodze autobusem … ta wszechobecna cisza osób z naszego hotelu :). Na sam koniec drogi do lotniska czekała nas kolejna niespodzianka … 3 fotele przed nami pewna panna puściła pawia na podłogę. Chyba nie trzeba mówić jaki rozniósł się smród po autobusie 🙂 szybko z niego wybiegliśmy i z radością wsiadaliśmy do samolotu, gdzie …

… czekała nas ostatnia niespodzianka.

Gościu który usiadł obok mnie nie mył się chyba od tygodnia, posadził swe szanowne dupsko tak że musiałem siedzieć pochylony na bok, a kiedy usnął połowa samolotu nagrywała go jak chrapie 🙂 gościu robił to tak głośno, że obudził wszystkich dookoła. A tu jego fotka :

Swojsko
Swojsko

Nie chciałbym tu pisać że było całkiem do dupy, bo to nie prawda, podsumowując wyjazd byliśmy zadowoleni, niestety rzeczy o których piszemy skutecznie popsuły nam wakacje i z pewnością nie pojedziemy w to samo miejsce po raz drugi. Grecja jest świetna, ale jak widać nie wszędzie 😉

Ślub Kasi i Daniela

Co się odwlecze to nie uciecze. Dokładnie rok po naszym ślubie Daniel i Kaśka pobrali się w kościele w Ząbkach pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Uroczystość zaczęła się o godzinie 17.00, gdzie dojechaliśmy w składzie : Mamuśka, Ewelina, Ja, oraz Agnieszka za kierownicą, co jak się później okazało było kiepskim pomysłem, ponieważ Agnieszka chciała się napić. Musieliśmy więc odstawić samochód, w związku z czym na wesele przybyliśmy z opóźnieniem no i oczywiście zabrakło dla nas wolnych miejsc po stronie naszej rodziny. Siedliśmy więc obok rodziców Panny Młodej, gdzie nie do końca wiedzieliśmy z kim pijemy. Tak czy inaczej na ślub przybyliśmy w pełni przygotowani, ja rzecz jasna uzbrojony w aparat, dwa obiektywy, dwa akumulatory, karty pamięci, kompakt … a i tak połowy z tego nie wykorzystałem 🙂

A tu kilka fotek z naszych przygotowań do ślubu:

Agnieszka robi makijaż
Agnieszka robi makijaż
Mamuśka przed ślubem
Mamuśka przed ślubem
Ewelina przed Ślubem
Ewelina przed Ślubem

Ślub to specyficzne wydarzenie. Z perspektywy fotografa wszystko dzieje się strasznie szybko i zaplanowanie sobie dobrego i oryginalnego ujęcia jest podstawą do pokazania czegoś więcej niż fotek rodziny z kompaktu.
Miałem okazję obserwować co najmniej trzech niedzielnych fotografów w kościele, każdy uzbrojony po zęby w najdroższy sprzęt który nadaje się co najmniej do fotografowania przyrody, lub studyjnych zdjęć portretowych. Jeden nawet korzystał z ciemnego zoomu Tamrona (o ostrości niezbędnej w przypadku zdjęć ślubnych można zapomnieć) wspomagając się lampą zrobił przynajmniej 150 zdjęć z tego samego punktu … pewnie będzie w czym wybierać … na tym zdjęciu mrugam okiem, a na tym nie 😉 Pierwszy raz spotkałem się też z szarym canonowskim zoomem na ślubie (!) Prawdopodobnie facet chciał zrobić zdjęcia wszystkim uczestnikom uroczystości nie ruszając się z miejsca, lub spodziewał się pokazów lotniczych po zaślubinach. Generalnie byłem trochę zaskoczony zachowaniem wszystkich fotografów, którzy pstrykali siebie nawzajem (bo raczej ciężko było znaleźć ujęcie, aby inny fotograf nie wszedł nam w kadr), fotografowali te same rzuty i dosłownie wchodzili na księdza. Pstryknąłem im fotkę żeby to pokazać. Oczywiście ujęcie jest słabe, ale w celach poglądowych:

Niedzielni fotografowie
Niedzielni fotografowie

Mam nadzieję że fotografowie nie popsuli młodym nastroju ceremonii błyskając co 10 sekund lampą. Pamiętajmy, aby zaopatrywać się w jasne obiektywy i oddać prawdziwy nastrój uroczystości i kolorystykę kościołów. Najlepiej zapoznać się z dziesiątką najlepszych fotografów ślubnych i zobaczyć jak wyglądają dobre ujęcia na ślubach. Osobiście polecam Bena Chrismana, robi genialne foty i potrafi najbardziej obskurny kościół zmienić w dzieło sztuki.

Dobra dość marudzenia, teraz czas pokazać że warto było poczekać na dobre ujęcie i omijać ścieżki innych fotografów.

Daniel i Kaśka po ślubie
Daniel i Kaśka po ślubie

Z setek zdjęć, które robili inni, tylko to będzie unikalne. Kilka stopni różnicy w kącie i już mamy coś nowego. Nie wspominając już o tym, że ceremonia zaślubin jest raczej poważną uroczystością, więc radość i luz pojawiają się dopiero po wyjściu z kościoła, co można zaobserwować na zdjęciach.

Przed wyjściem
Przed wyjściem

Zrobiłem tylko 3 zdjęcia z wyjścia … trzy udane. Przypadek ? Raczej nie.

Na koniec fotki z wyjścia po schodach. Należy tu wspomnieć, że inni fotografowie ustawili się za samochodem (najwyraźniej się znali) i robili we trzech fotki z tego samego miejsca, na szczęście ja znalazłem inne ujęcie, bo młodzi mieliby chyba już dość fotek 🙂

Wyjście z kościola
Wyjście z kościola

Na koniec moje ulubione żabie ujęcia samochodu i pięknego kościoła w Ząbkach, którego chyba żaden z fotografów nie uwiecznił:

Cadillac Ślub
Cadillac Ślub
Kościół w Ząbkach
Kościół w Ząbkach

Nie robiłem zbyt wiele zdjęć na ślubie, takie wydarzenie powinno mieć swój klimat i nie być tylko zwykłą formalnością. Zbyt dużo fotek, flesz, jak i sama obecność fotografa odwraca uwagę od najistotniejszej rzeczy … samego ślubu. Kilka dobrych fotek wystarczy, żeby pokazać radość i klimat wydarzenia.

Życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia 🙂
Już niebawem foto relacja z wesela.

Wacom Intuos4 – pierwsze wrażenia

intuos4
intuos4

Nadszedł czas, aby odłożyć w kąt swojego starego Wacoma Volito i aby jego miejsce zajął w końcu jakiś profesjonalny sprzęt. Czekałem, zwlekałem, odmawiałem sobie … w sumie myślałem o tym od 2006 roku i zawsze wypadło coś ważniejszego. Na szczęście ostatnie fuszki powiększyły trochę budżet i podjąłem decyzję że jak nie kupię teraz, to nigdy nie kupię … no i mam, nowiutki Intuos4.

Zakupy zrobiłem w Cortlandzie, gdzie można się zaopatrzyć w sprzęt Apple, Wacom, Eizo i inny sprzęt Pro. Pierwsze co zasługuje na uwagę to gwarancja – w przypadku awarii etc. dzwonimy na infolinię Wacoma, przyjeżdża kurier i zabiera sprzęt do naprawy, naprawdę miło. A teraz trochę mniej przyjemnych rzeczy …

mini usb intuos4
mini usb intuos4

W wersji 3, ktoś sprytnie przewidział miejsce, w którym przewód łączy się z tabletem. Było ono umiejscowione, jak większości urządzeń wskazujących typu klawiatura czy myszka, u góry urządzenia. Tym razem Wacom sprawił mi niespodziankę i umieścił przewód z boku tabletu. Dodatkowo nie jest to klasyczne wyjście zaopatrzone w gumowe zabezpieczenie przed zginaniem i innymi czynnikami, a wyjście mini USB. Już pomijając fakt tego że to chyba najlepsze miejsce gdzie takie gniazdo może ulec uszkodzeniu, to to akurat w moim przypadku ułożenie tabletu i klawiatury obok siebie równało się z tym że wtyczka mini USB znajdowała się poza obszarem wysuwanego blatu biurka i uniemożliwiała jego wsunięcie. Na szczęście Wacom przewidziawszy wersję dla lewo i prawo ręcznych pomógł mi rozwiązać problem, bo po prostu odwróciłem tablet do góry nogami i wtyczka znalazła się po stronie klawiatury i półkę można już spokojnie wsunąć do środka. Szkoda bo dostęp do „magicznego kółka nawigacji” jest już trochę bardziej utrudniony (teraz jest po prawej stronie) i przez to mniej komfortowy. Przyznam się, że nawet ja miałbym lepszy pomysł jak to uniwersalnie rozwiązać. Mając na uwadze użytkownika można było umieścić dodatkowe gniazdo USB po drugiej stronie tabletu. Można było gniazdo wsunąć głębiej, aby wtyczka mini USB nie wystawała 3cm poza tablet. Można było też po prostu dołączyć kabel z wtyczką zakończoną tzw. „fajką” czyli złamaną w połowie, ale po co ? Marketing Wacoma zrobił swoje, chwalą się że mieli ultra ciężkie zadanie tworząc 4 wersję, która będzie lepszym produktem od wersji 3.
Kolejna rzecz to folia. Odkąd pamiętam pod folię można było podkładać jakieś szkice i odrysowywać, a teraz ? Wygląda na to że jest umiejscowiona na sztywno, a ja nie mam ochoty sprawdzać tego nożem 🙂

Kai Halsinger, dyrektor kreatywny Ziba Design, mówi : „Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo ulepszyć produkt, który już był wyjątkowy. Intuos4 to przede wszystkim narzędzie dla profesjonalistów, dla którego strategiczną grupę docelową stanowią zawodowi projektanci. To najbardziej wymagający i krytyczni odbiorcy – sami zajmują się szczegółową analizą, krytyką, dyskusją i ciągłym podnoszeniem jakości. Dlatego postawiliśmy sobie poprzeczkę jeszcze wyżej niż zwykle.”

Jestem jednym z tych krytycznych odbiorców.
Jeśli chodzi o czułość, która została powiększona dwukrotnie, nie macie konkurencji, ale są jeszcze inne rzeczy o których należy pamiętać. Dodanie drugiego gniazda mini USB mogłoby zwiększyć cenę o tabletu o 50 PLN, trudno, myślę że nikt nie zauważyłby tego w cenie, a dziś pisałbym same pochwały.
Cóż, niedosyt rekompensuje tylko czułość i jakość wykonania, tu nie można narzekać.
Reasumując: jest bardzo dobrze, ale … no właśnie 🙂

A tu jeszcze kawałek materiału filmowego od Rafała Wojtunika alias Big Lebowski :

Nie tylko zaproszenia – czyli kartki z życzeniami

Kartka z życzeniami ślubnymi
Kartka z życzeniami ślubnymi

Wiele par zastanawia się nad wyborem zaproszeń ślubnych, a nasi goście nad kartkami z życzeniami, w których zazwyczaj pojawiają się pieniążki 🙂 Niektórzy zadają sobie trochę trudu i od czasu do czasu możemy trafić na prawdziwe perełki. Trzeba tu wspomnieć, że bardzo często, są to dużo lepszej jakości produkty, niż same zaproszenia ślubne, szkoda tylko że ich cena nie jest porównywalna.
Na naszym ślubie, też trafiło się kilka perełek, aż przyjemnie oglądać.

Kartka z życzeniami ślubnymi
Kartka z życzeniami ślubnymi